Czym "murale", które będzie można zobaczyć podczas Kinomuralu 2019 będą różnić się od tych tradycyjnych?

Bartek Bartos: "Kinomural" to nazwa własna, którą kiedyś wymyśliliśmy z bratem i ten pierwszy człon może być rzeczywiście nieco mylący. De facto nie będziemy puszczali kina sensu stricto, to nie będą filmy fabularne, krótkie metraże ani dokumenty, tylko sytuacje z pogranicza sztuk audiowizualnych performatywnych oraz instalacji audiowizualnych. A dlaczego "mural"? No właśnie dlatego, że interesują nas boczne ściany kamienic, a nie fasady. Pracujemy dosłownie na całej ścianie, a nie tylko na jej wybranej części. Artyści mają za zadanie zagospodarować całkowity wymiar ściany, na wzór muralu właśnie.

Reklama

Przestrzeń miejska Wrocławia zamieni się w na potrzeby projektu w galerię sztuki? Myślicie, że miejsce sztuki jest na ulicy, blisko ludzi?

Rzeczywiście stworzymy swojego rodzaju galerię sztuki pod gołym niebem. Tyle że zazwyczaj galerie sztuki kojarzą się z czymś bardzo hermetycznym i zamkniętym. My na to patrzymy zupełnie w inny sposób. Pokażemy dzieła artystów nie tylko dla ludzi zajmujących się sztuką i kulturą, ale dosłownie dla wszystkich. Istotny jest dla nas także efekt skali. Wszystkie ściany, które wykorzystamy, są blisko siebie i są olbrzymie. Dla mnie osobiście kiedyś inspiracją do tego typu działań był film Ridleya Scotta "Łowca androidów", w którym widzimy futurystyczne Los Angeles. Wielkoformatowe nieoczywiste obrazy, które zawładnęłyby miastem, to wizja, która wydaje mi się naprawdę nęcąca.

Reklama
Media
Reklama

Klasycznie pojmowane murale wyrażają najczęściej bunt, problematykę społeczną. Niosą bardzo konkretne przesłanie. Czy projekty z Konomuralu mają podobną naturę?

To, co jest dla nas istotne, to konfrontacja mieszkańców Wrocławia z Kinomuralem. Ludzie, którzy mieszkają na dzielnicy Nadodrze, gdzie pokazywane będą prace, nie muszą nawet wychodzić z domu, żeby zobaczyć to, co dla nich przygotowaliśmy. Wystarczy, że wyjrzą przez okna. Pewnie też jakaś tam część mieszkańców w ogóle nie wiem o tym, co wydarzy się w piątek i sobotę, 20 i 21 września. Więc jak będą np. wracali z pracy i nagle zobaczą wielkie audio-wizualne rzeczy, na ścianach kamienic, których nigdy wcześniej nie widzieli, to będą poważnie zdziwieni i wybici z rytmu codzienności. Zostaną skonfrontowani z czymś nowym, nieznanym i intrygującym.

To już druga edycja wydarzenia. Co nowego w tym roku zaoferujecie wszystkim, którzy zdecydują się wybrać na Kinomural?

Co prawda jest to druga edycja naszego wydarzenia, aczkolwiek ta poprzednia, która odbyła się przed rokiem, była tak naprawdę próbą generalną. Chcieliśmy wypróbować pewne pomysły, zobaczyć, co działa, a co się nie sprawdza. Dlatego traktujemy obecną edycję tak naprawdę jako tę pierwszą. Chcemy zaoferować widzom, mieszkańcom Wrocławia, możliwość wzięcia udziału w eksperymencie, podczas którego zostaną przeniesieni oni do innej przestrzeni, innego wymiaru. Mamy nadzieję, że ludzie zapomną na kilka chwil o tym, w jakim mieście czy w jakiej dzielnicy, będą się znajdować i zostaną całkowicie pochłonięci przez prace artystów, których zaprosiliśmy do współpracy.

Dlaczego wybraliście akurat wrocławską dzielnicę Nadodrze?

Nadodrze ma w sobie pewną tajemnicę. Jest przestrzenią, która jest trochę w pół drogi, cały czas się przeobraża. To także dzielnica, która została nadwyrężona mocno przez historię, a dokładniej rzecz biorąc II Wojnę Światową. Wciąż jest tam wiele budynków wolnostojących, które przed wojną tworzyły zwartą zabudowę. Nas interesują boczne ściany kamienic, a budynki z takimi wolnymi ścianami ciężko już znaleźć w dzisiejszych czasach. Wrocław jest miastem, w którym mieszkamy, ale nie dlatego zdecydowaliśmy się tutaj realizować nasz projekt. Liczyła się dla nas specyfika tego miasta, która idealnie wpasowała się w nasz koncept.

Do współpracy zaprosiliście ponad 20 artystów z całego świata. Jaki był klucz ich doboru?

Kierowaliśmy się, oczywiście, estetyką i przede wszystkim tym, co naszym zdaniem może zadziałać w ramach Kinomuralu. Jak mówiłem wcześniej, to nie jest typowe kino czy mapowanie. Nie chodzi nam o wywołanie efektu wow. Chcemy zaprezentować coś nietypowego, niecodziennego i świeżego. Zderzymy ludzi z ambitną sztuką, która ma wywrzeć na nich spore wrażenie i wbić się na długo w pamięć.

Media

Projekt wydaje się mieć wiele wspólnego ze sztuką eksperymentalną. Czy waszym zdaniem ta forma wyrazu artystycznego ma się dobrze w Polsce i posiada swoich odbiorców?

Nie mam pojęcia, jak się ma w tym momencie tego rodzaju sztuka w Polsce. Jesteśmy filmowca i naszym głównym celem jest tworzenie opowieści przy użyciu kina autorskiego. Ale sztuka eksperymentalna też zawsze nas interesowała, tylko szukaliśmy dla siebie odpowiedniej formuły. Na pomysł Kinomuralu wpadliśmy 10 lat, kiedy z przerażeniem zaczęliśmy obserwować, jak pojawiają się wszędzie wielkoformatowe reklamy. Pomyśleliśmy wtedy, że ściany budynków można wykorzystać w zupełnie inny sposób. Mogą one służyć sztuce.

Czy Kinomural można nazwać festiwalem?

Kino mural nie jest ani festiwalem, ani przeglądam sztuki, ani Biennale. Jest to zupełnie inna formuła, właśnie trochę alternatywa trochę kontrkulturowa, ale tak naprawdę jest to swego rodzaju eksperyment, który wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Działamy na wielu płaszczyznach, dla różnego rodzaju widowni, czyli dla ludzi mocno interesujących się sztukami audiowizualnymi, ale też dla ludzi, którzy w ogóle nie interesują się sztuką albo nie mogą z jakichś powodów poświęcić jej czasu i uwagi.

Oboje jesteście związani ze światem kina. Zrobiliście nawet wspólnie kilka filmów. Czy widzowie zobaczą niedługo nowy film braci Bartos?

Tak, mamy nadzieję, że w przyszłym roku nasz pierwszy pełnometrażowy film fabularny trafi do kin. Jest to projekt bardzo rodzinny. Za reżyserię wziął się Tomek Tryzna, autor kultowej książki "Panna Nikt". Moja siostra, Agata, zajęła się scenografią i kostiumami. Mój brat był odpowiedzialny za zdjęcia. Jest to nasz pierwszy tak duży projekt filmowy, ale pojawiły się już na horyzoncie kolejne. Niebawem zaczynamy wspólne prace nad moim "solowym" debiutem fabularnym, Piotr kończy też dokument pełnometrażowy o swojej córce. Rozpędzamy się więc na maxa. Mamy nadzieję, że Kinomural będzie rósł z roku na rok i już teraz pracujemy nad wieloma innymi projektami. To wszystko dzieje się chyba trochę na zasadzie kuli śnieżnej. Wiele lat budowaliśmy nasze studio filmowe Manifiesta i udało nam się przy tej okazji stworzyć świetny team współpracowników, z którymi chcemy realizować własne autorskie kino, będące w opozycji do tego, co dzieje się obecnie w świecie filmu.

* - Bartek Bartos - reżyser i producent filmowy, scenarzysta. Autor filmu "Chłopiec z żabą", zwycięzcy konkursu Powiększenie na festiwalu Nowe Horyzonty w roku 2014. Założyciel studia filmowego Manifiesta zajmującego się produkcją kina autorskiego.

Więcej informacji: www.kinomural.com, www.fb.com/kinomural, www.instagram.com/kinomurale