Szef: "Powtarzałem przez lata, że pracownicy są naszym najcenniejszym dobrem. Okazuje się, że byłem w błędzie. Naszym najcenniejszym dobrem są pieniądze. Pracownicy są na dziewiątym miejscu". Wally: "Boję się zapytać, co jest na ósmym". Szef: "Kalka maszynowa".

Być może ten słynny dialog usłyszymy wkrótce w kinie. Filmową adaptację komiksu Scotta Adamsa przygotowuje Chris Columbus. Reżyser przebojów "Gremliny 2", "Kevin sam w domu" oraz dwóch części przygód Harry'ego Pottera kupił prawa do ekranizacji "Dilberta" od wytwórni Columbia, która wcześniej na jego podstawie zrealizowała serial animowany. Film Columbusa będzie pełnometrażową fabułą z żywymi aktorami.

Produkcją zajmie się studio Warner Bros. Nie jest jeszcze ustalona obsada, ale wiadomo, że prowadzone są negocjacje z gwiazdami pierwszej wielkości. Wygląda na to, że Warner Bros wpompuje w ekranową wersję "Dilberta" grube miliony dolarów. Ale szefowie studia wiedzą, co robią. "Dilbert" to jeden z najważniejszych komiksów dwóch ostatnich dekad. W formie kilku obrazkowych pasków drukowało go na swoich łamach ponad 1500 gazet na całym świecie (nie wyłączając Polski), ukazały się one też w formie książkowej.

Hollywoodzcy spece liczą, że do kin ruszą miliony pracowników wielkich korporacji, których problemy niepokojąco przypominają kłopoty, z którymi zmaga się bohater Adamsa. Dilbert, samotny kawaler przed czterdziestką, mieszkający ze złośliwym psem Dogbertem, jest szeregowym biuralistą w firmie.





Reklama