"Gdyby miała zabrać nam widzów, <Wydarzenia> straciłyby ich po jej odejściu. A nie straciły, tylko znacznie zyskały" - przekonuje cytowany przez "Fakt" Gugała.

Gazeta wprost zapytała obecnego wydawcę "Wydarzeń", czy obawia się, że Hanna Lis, która ma pracować teraz w konkurencyjnych "Wiadomościach" TVP1, może zaszkodzić Polsatowi. "Nie obawiam się, że Hanna Lis odbierze nam widzów" - zapewnił Jarosław Gugała.

"Fakt" przypomina, dlaczego odejście prezenterki z Polsatu było otoczone taką aurą sensacji. Hanna Lis - wtedy jeszcze występująca na antenie jako Hanna Smoktunowicz - przez trzy lata była główną prowadzącą "Wydarzenia". Zrezygnowała z pracy we wrześniu ubiegłego roku zaraz po tym, jak zarząd Polsatu odsunął od programu ich ówczesnego szefa, a jej życiowego partnera Tomasza Lisa.

Stanowisko po nim objął znany dziennikarz Jarosław Gugała, który chciał, by pani Hanna wróciła do "Wydarzeń". Solidaryzując się z Tomaszem, jego przyszła żona stanowczo odmówiła Gugale. Być może gdyby wówczas Gugała mógł przewidzieć przyszłość, tak usilnie nie prosiłby jej o pozostanie - pisze "Fakt".





Reklama