Krytycy wiele razy nie doceniali nagrodami tak świetnych obrazów De Palmy, jak "Człowiek z Blizną" czy "Życie Carlita". W obu główną rolę zagrał genialny Al Pacino, który również nie został doceniony. Być może to jest źródłem frustracji reżysera, który postanowił porzucić filmy ambitne na rzecz kasowych i nakręcił "Mission: Impossible" z Tomem Cruisem. A potem było już tylko gorzej.

"Femme Fatale" (2002), czyli opowieść o kradzieży stanika z brylantów, nie była ani dobrym filmem, ani sukcesem kasowym. Podobnie było z "Misją na Marsa" (2000), kiedy dzielni Amerykanie ratowali świat. Zawiedzeni byli nawet najwięksi fani Briana De Palmy. Krytycy nie zostawili na nim suchej nitki.

Dlatego właśnie "The Black Dahlia" to w zasadzie ostatnia szansa De Palmy na odzyskanie należnego mu szacunku. Czy uda mu się tego dokonać kryminałem na podstawie prozy Jamesa Elroya? Trudno powiedzieć, ale krytycy już jutro, tuż po otwarciu 63. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji, będą to wiedzieć.



Reklama