W "Dobrym roku" Scott wraca do Prowansji, gdzie nakręcił swój kinowy debiut - bardzo dobrze przyjęty przez krytykę „Pojedynek” (1977) na podstawie opowiadania Josepha Conrada, za który otrzymał nagrodę w Cannes. Prywatnie Scott od kilkunastu lat ma w tym regionie Francji własną winnicę i od dłuższego czasu szukał pretekstu, by nakręcić tam kolejny film, ze względu na specyficzny urok tego miejsca, który świetnie „sprzedaje się” na ekranie.

Reklama

Powraca też do współpracy z wybitnym brytyjskim aktorem Albertem Finneyem („Pod wulkanem”, „Nieważny człowiek”), który zagrał u Scotta we wspomnianym już „Pojedynku”. Jego udział z pewnością dodaje blasku każdej produkcji. Niestety jednak - jakl czytamy w DZIENNIKU - reżyser powraca także do innego aktora - Russela Crowe’a, z którym dzielił komercyjny sukces „Gladiatora” (2000).

Choć Ridley Scott jest najbardziej znanym, jak również odnoszącym największe sukcesy kasowe i artystyczne, brytyjskim reżyserem w Hollywood, to jednak różnie bywało z jego dobrą formą. Brytyjczyk ma na koncie dzieła geniuszu, takie jak „Łowca androidów” czy „Thelma i Louise”, ale też wyjątkowo przygnębiające knoty, by wspomnieć tylko ostatni z nich - okropnie nudne i płaskie „Królestwo niebieskie” (2005). „Dobry rok” to może być też dobry znak dla wielbicieli talentu Scotta - reżyser powraca nim do sprawdzonych wcześniej ludzi, miejsc i pomysłów.