Według krytyka Georgesa Banu sukces tego teatru wynika z tego, że jest on teatrem środka.

"Polski teatr, ten który się eksportuje, nie jest ani akademicki, ani konwencjonalny, nie jest też gwałtowny, jak gwałtowny może być teatr niemiecki. Nie ma przesadnej tendencji do estetyzowania, jak teatr francuski. Pozostaje teatrem artystycznym, ale przede wszystkim głęboko egzystencjalnym, wierzy w siebie i w człowieka" - zauważa francuski krytyk rumuńskiego pochodzenia w rozmowie z PAP.

Reklama

"Ani Lupa, ani Warlikowski nie mają tego agresywnego spojrzenia na świat, jakie prezentuje Frank Castorf na przykład (niemiecki reż. aktualnie wystawia w Teatrze Odeon "Damę kameliową")" - mówi Banu, dodając, że jakość ich przedstawień nie wynika tylko z tego, że polskie akademie teatralne są wyjątkowe, ale także z własnych, głębokich przeżyć, jakie reżyserzy eksplorują.

Newspix / Marcin Kalinski

"Wydaje mi się, że nasz teatr jest rzeczywiście takim rewersem, powiedziałbym takim antidotum na pewną homogeniczność rodzimej kultury" - powiedział Krystian Lupa w rozmowie z PAP zarejestrowanej w Paryżu.

Reklama

Aktualnie wystawiana w Teatrze Colline "Poczekalnia" Lupy, inspirowana tekstem Larsa Norena, zbiera pochlebne opinie krytyki i publiczności. Zdaniem recenzenta opiniotwórczego czasopisma "Les Inrockuptibles", sztuka Lupy zrealizowana z grupą młodych, francuskojęzycznych aktorów w rekordowym czasie 10 tygodni, jest "wspaniała i wzruszająca". "To zdecydowanie jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu" - czytamy w artykule.

"Za każdym razem, kiedy tu przyjeżdżam, jestem natychmiast na tych wszystkich spotkaniach z publicznością otaczany przez tych paryskich wariatów, młodych szaleńców, ludzi niespokojnych itd. Zawsze bardzo mnie to cieszy. To jest dziwne, tak się dzieje w Paryżu i w Moskwie. Iluż tam jest ludzi spragnionych czegoś, czego u siebie nie mają" - zauważa Lupa, który wcześniej wystawiał w Paryżu m. in. "Factory 2" czy "Persona. Tryptyk Marylin".

Według Jeana-Yvesa Rufa, szwajcarsko-francuskiego reżysera, Lupa, prócz własnych spektakli, ma także do zaoferowania we Francji swą niezwykłą metodę pedagogiczną.

Reklama

"Dla tych młodych aktorów +Poczekalnia+ to było niesamowite doświadczenie. Dla mnie też, choć wcześniej znałem jego pracę. Możliwość uczestniczenia w tym od A do Z była pasjonująca . Radosna, a jednocześnie niepokojąca, bo Lupa do samego końca zostawia sobie możliwość radykalnej zmiany" - tłumaczy Ruf, który wspierał francuską "Poczekalnię" od strony artystycznej. Spektakl powstawał w Paryżu i w Lozannie.



Teatr Nowy Krzysztofa Warlikowskiego też jest "stałym bywalcem" paryskich scen. Kiedy przyjeżdżają nawet na kilka dni do Teatru Chaillot czy do Odeonu, bilety rozchodzą się w mgnieniu oka.

"Tramwaj", z Isabelle Huppert w roli głównej, który powstał w lutym 2010 roku w Teatrze Odeon w koprodukcji z kilkoma innymi europejskimi instytucjami, pod koniec ub. roku przez miesiąc wyjątkowo wrócił na deski francuskiej sceny. I przez miesiąc trudno było o bilety.

Choć Warlikowski pozostaje artystą kontrowersyjnym nawet w Paryżu, gdzie prócz teatru regularnie wystawiał także opery, to według Georgesa Banu jest jednym z najważniejszych współczesnych twórców.

"Warlikowski osiągnął szczyt perfekcji swego teatru w +(A)pollonii+, a aktualnie znajduje się w okresie przejściowym. Przechodzi zmianę, a ta nigdy nie jest prosta dla artysty" - zauważa krytyk, który Warlikowskiemu poświęcił październikowy numer magazynu "Alternatives theatrales".

Teatr na rozdrożu, który wybiera pomiędzy opowiadaniem świata i poszukiwaniami czysto językowymi to, według Georgesa Banu, polski teatr; wydaje się on odpowiadać potrzebom spragnionej artystyczno-egzystencjalnych wstrząsów francuskiej publiczności.

W marcu do Teatru Chaillot przyjedzie Warlikowski z "Opowieściami afrykańskimi", a na początku przyszłego sezonu najprawdopodobniej "Nosferatu" pokaże w Paryżu Grzegorz Jarzyna.