„Resistance: Retribution”
Sony Bend
dystr. Sony Computer Entertainment Polska
PSP, fonia GB, napisy GB, 16+
Reklama

p

Reklama

Najnowszy model przenośnej PlayStation Portable ukazał się ostatniej jesieni i kolejny raz Sony zignorowała szansę na dodanie urządzeniu drugiego analogowego manipulatora (pod prawy kciuk). Dziwi to tym bardziej, że PSP ma wiele zalet przydatnych w produkcji okazałych gier celownikowych. Wie to studio Sony z Oregonu, które oparło „Resistance: Retribution” na technologiach i doświadczeniach wyniesionych z udanego zaadaptowania na PSP serii „Syphon Filter”. Wykorzystując pojemność dysku UMD, umieścili w grze wiele odtwarzanych z płyty przerywników fabularnych, jest też niemało parafilmowych scen generowanych przez program. Nagrali dialogi, a dramatyczna orkiestrowa muzyka niemal rozsadza małą konsolę (nie zapomnijmy zabrać w podróż słuchawek). Dzięki tym zabiegom ożywa alternatywna połowa ubiegłego wieku, w której najeźdźcy z kosmosu opanowują Europę, infekując ludzi mutagennym wirusem. Bohater historii osadzonej między wydarzeniami z pierwszej i drugiej części „Resistance” na PlayStation 3 mówi sporo – w odróżnieniu od Nathana z epizodów na stacjonarną konsolę – i ma przejrzyście wyłożone motywacje. Nadal niezłe układy graficzne PSP są godnie wykorzystane do wykreowania przekonujących, trójwymiarowych lokacji, szczegółowych potworności i maszyn atakujących widocznego na ekranie bohatera. Kawał dobrej roboty.

Wystarczy jednak wdać się w pierwszą strzelaninę, by odnieść wrażenie, że ktoś złośliwie utrudnił sterowanie. Podczas gdy lewy (jedyny) manipulator analogowy odpowiada za marsz postacią i przydatne kroki na boki, już aby obracać widok i celować, trzeba używać czterech prawych klawiszy z symbolami, które nie nadają się do ciągłych, precyzyjnych korekt kierunku. To wina braku wspomnianego, lewego manipulatora, w żadnym wypadku twórców gry. Ci zrobili, co mogli w zastanych okolicznościach, przenosząc sterowanie z kieszonkowych edycji „Syphon Filter” i próbując zamortyzować nam niewygodę. Dodali automatyczne namierzanie celów, co trywializuje rozgrywkę, ale czyni ją znośną (co prawda już na początku gry pojawiają się maszkary, które trzeba ręcznie trafiać w wybuchowe głowy). Dorzucili chowanie się za osłonami, a resztę ruchów upchnęli pod jednym, kontekstowym przyciskiem. Umieścili na drodze gracza różnorodną broń z pomocnymi funkcjami dodatkowymi. Dodali nawet opcję połączenia PSP z PS3 (dla posiadaczy gry „Resistance 2”), by desperaci mogli pograć „dużym” kontrolerem – ale to rozwiązanie przeczy przenośności konsolki. Ja nadal czekam na ten drugi manipulator i pierwszą grę celownikową na PSP, która go wykorzysta.