"Ładna nigdy nie byłam i urody nachalnej nie miałam"

W swojej ostatniej książce, Maria Czubaszek pisze o sobie samej z charakterystycznym dla siebie dystansem i autoironią. Widz jednego z telewizyjnych programów, w którym wystąpiła, nazwał ją purchawką, a pisarka doszła do wniosku, że to najlepsze określenie jej typu urody. Jak twierdzi, nigdy nie była ładna, nawet jako mała dziewczynka. Choć miała wówczas gładką buzię i białe ząbki, wciąż wyglądała jak mała purchawka.

Reklama

Już jako młoda dziewczyna nie podobałam się sama sobie. Szczególnie nie lubiłam oglądać swojej twarzy w lustrze, bo jak każdy normalny człowiek, wolę patrzeć na to, co ładne.

Czubaszek miała zastrzeżenia nie tylko do swojego wyglądu, ale także do tego, jak się nazywa. Imienia Maria nie lubiła nigdy, wolała nazywać się Alicja. Nazwisko Czubaszek przyjęte po pierwszym mężu, także nie było miłe jej uchu, choć jak przyznała, również to po drugim, czyli Karolak nie brzmiało dla niej zbyt dobrze.

Gdybym sama decydowała, to chciałabym mieć na imię Szymon, bo męskie imiona podobają mi się najbardziej. Pewnie dlatego, że wolę mężczyzn od kobiet. Na szczęście.

"Nigdy nie miałam rodzinnych ciągot"

W "Nienachalnej z urody" znajdziemy także sporo wspomnień i refleksji na temat prywatnego i rodzinnego życia Marii Czubaszek. Pisarka wspomina na przykład, iż z dzieciństwa najbardziej zapamiętała dzień wybuchu Powstania Warszawskiego, kiedy to na dźwięk syren, wraz z babcią i rodzicami uciekła do schronu.

We wrześniu Niemcy popędzili naszą rodzinę razem z tłumem innych warszawiaków do obozu. Szliśmy na stację kolejową między szpalerem żołnierzy z karabinami. Niektórzy próbowali uciekać. Do mężczyzn Niemcy strzelali i robili to zazwyczaj skutecznie. Kobiety miały łatwiej. Na nie i dzieci żołnierze przymykali oko, oczywiście nie za darmo. Zazwyczaj kosztowało to złotą obrączkę, pierścionek albo coś innego z biżuterii. Mam wykupiła mnie i babcię oraz siebie za obrączkę, zegarek oraz złoty łańcuszek z krzyżykiem.

Czubaszek nie była domatorką i strażniczką domowego ogniska. Nie lubiła sprzątać, gotować i zajmować się wszystkim tym, co w swoim programie promowała Małgorzata Rozenek.

Reklama

Nie lubię domu jako miejsca do życia, bo absolutnie nie jestem domatorką. W ogóle nie gotuję, nie sprzątam, po prostu dom mnie nie interesuje. Moje marzenie - mieszkać w hotelu.

Pisarka niechętnie utrzymywała także jakiekolwiek relacje z rodziną: Nigdy nie miałam jakiś rodzinnych ciągot. Nie żebym miała złe wspomnienia z dzieciństwa, po prostu nie odczuwam potrzeby bliskości w rodzinie.

To dotyczyło także najbliższej rodziny, czyli mieszkającej od lat w Australii siostry Ewy:

Z Ewą nie mamy wspólnego języka. Zresztą nigdy nie miałyśmy. Ani też wspólnych tematów do rozmowy, ani podobnego poczucia humoru. A to jest o wiele istotniejsze w relacjach międzyludzkich, niż wspólna pula genów. Tak naprawdę to po prostu nigdy jej nie lubiłam.

Czubaszek wyjaśnia w książce, skąd wzięła się jej niechęć do siostry. Już jako dzieci bardzo się różniły. Podczas, gdy siostra była typem ukochanej, idealnej córki, Maria była tą, która się awanturuje:

Po prostu zła córka, którą matka potrafiła, nawet już jako dorosłą kobietę spoliczkować na ulicy przy znajomych tylko dlatego, że zrobiła coś, co jej zdaniem było złe, czy niestosowne. Albo wyrzucić z domu za ufarbowanie włosów.

Później okazało się jednak, że to Maria opiekowała się mamą na starość, gdy siostra wyjechała do Australii za swoim kolejnym mężem. Kiedy po latach przyjechała z wizytą do Polski, Maria zaprosiła ją na kolację. Brak siostrzanej więzi szybko zaowocował kłótnią, po której Ewa wyszła trzaskając drzwiami. Po tym incydencie całkowicie zerwała kontakty nie tylko z Marią, ale i mamą, która do końca życia czekała na jakąkolwiek wiadomość od niej. Czubaszek miała o to do siostry ogromny żal.

"Prawdziwej miłości nie zaszkodzi nawet małżeństwo"

Za pierwszego męża Maria Czubaszek wyszła nie z miłości, a dla dachu nad głową. Wyrzucona z domu przez matkę, poprosiła kolegę, by przygarnął ją do siebie. Po pewnym czasie ten zaproponował ślub, by jako młode małżeństwo, mogli starać się o mieszkanie. Maria zgodziła się, choć od początku wiedziała, że to nie jest dobry pomysł: Czubaszek był absolutnie moim przeciwieństwem, osobą zupełnie nie dla mnie i nie wiem, jak i dlaczego wytrzymałam z nim kilka lat.

Po porażce pierwszego małżeństwa, Maria Czubaszek przysięgła sobie, że nigdy więcej nie wyjdzie za mąż. Jej plany pokrzyżował jednak Wojciech Karolak, którego żoną była przez ponad 30 lat: Miłość to jedyny powód dla którego jesteśmy z Karolakiem razem już ponad 30 lat. I muszę przyznać, że Karolak jest fajny; oczywiście ma przy tym mnóstwo wad. (...) Skoro jednak nie jadamy razem, nie sypiamy razem, a jesteśmy już tyle lat ze sobą, to chyba razem jest nam po prostu dobrze. Może nasze małżeństwo przetrwało tyle właśnie dlatego, że się mijamy w życiu?

"Młodość musi się wyszumieć, a starość - wypalić"

O swojej miłości o papierosów, Maria Czubaszek mówiła często. W książce zapewnia, że nałóg ten dawał jej więcej przyjemności niż seks, który z kolei uważała za mocno przereklamowany. Palenie nie było jedynym niezdrowym nawykiem pisarki:

Siłę do życia dają mi zazwyczaj: red bull pity w tak dużych ilościach, że sama się dziwię, dlaczego jeszcze nie wyrosły mi skrzydła, a także kawa, papierosy oraz niestety, rachunki do zapłacenia

Nie lubiła jeść. Twierdziła, że całe życie próbowała pozbyć się tego nawyku, niestety bezskutecznie. Opracował więc sposób na to, by ta niezbędna do życia czynność jak najmniej zaprzątała jej uwagę:

Od trzydziestu lat karmię siebie i męża tylko parówkami. Sądzę, że już się przyzwyczaił, bo nawet nie narzeka. Głównym daniem w naszym domu są parówki. Ale umiem je przyrządzić aż w trzech wersjach:

1. parówka surowa

2. parówka z wody (należy nabić parówkę na widelec, odkręcić kran z ciepłą wodą i trzymać parówkę od strumieniem, aż będzie ciepła)

3. moja specjalność: parówka podgrzewana nad palnikiem kuchenki gazowej

Parówki w trzeciej odsłonie, choć najsmaczniejsze, przyrządzała najrzadziej, gdyż wymagał najwięcej czasu. Czubaszek zaś, zamiast stać nad kuchennym palnikiem, wolała posiedzieć przed telewizorem.

W książce "Nienachalna z urody" znajdziemy także przemyślenia Marii Czubaszek na takie tematy, jak gender, feminizm, aborcja, eutanazja, patriotyzm, czy katastrofa smoleńska. Pisarka poświęca też sporo uwagi politykom, zarówno tym, których lubiła i szanowała (Tadeusz Mazowiecki, Ryszard Petru, Lech Kaczyński, Janusz Palikot), jak i takich, których się bała (Antoni Macierewicz), którzy ją śmieszyli (premier Beata Szydło, Adam Hofman) czy przerażali (Krystyna Pawłowicz).

Książka Marii Czubaszek "Nienachalna z urody" ukazała się nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Media