Fantastyka z Rosji cieszy się dobrą marką - nie tylko ze względu na braci Strugackich, Kira Bułyczowa i Siergieja Łukianienkę. Nasi sąsiedzi mają po prostu receptę na to, jak porzucić przaśny, zaangażowany realizm, nie wpadając we wnyki nieudolnego autotematyzmu podkręconego udziwnionym językiem - jak to czynią młodzi polscy literaci. Przyczyn jest zapewne wiele, nie sposób ich wszystkich wymienić. Może rosyjska tradycja opowiadania o twardej rzeczywistości za pomocą środków właściwych fantastyce okazała się nadspodziewanie żywotna? A może postsowiecki świat posiada jakiś nieuchronnie nadrealny wymiar? W każdym razie po Moskwie nadal krąży duch Bułhakowa - najlepszym przykładem przedziwna "Lalka” Alisy Mun.

Reklama

Oto pewien "nowy ruski” milioner nie może znaleźć partnerki godnej jego czułej męskości i wypracowanej w pocie czoła pozycji społecznej. Co jedna to złodziejka, napalona na forsę idiotka albo, co gorsza, nadęta megalomanka. A że gotówki ma jak lodu, postanawia sobie kobietę... kupić. Za okrągły milion dolarów. Za taką sumę można, wydaje się, przebierać w kandydatkach niczym w ulęgałkach, Maksim - bo tak mu na imię - decyduje się jednak na rozwiązanie bezkompromisowe. Nabywa robota.

Artefakt to niezwykły - najnowszej generacji sztuczna kobieta, do złudzenia przypominająca oryginał. Uległa i grzeczna, seksualny wulkan, a przy tym do kompletu - ochroniarz idealny. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie zabłąkany piorun kulisty, który zwiera na krótko obwody mechanicznej niewolnicy i czyni ją istotą obdarzoną świadomością.

Dalsza prezentacja fabuły byłaby zbrodnią wobec "Lalki” - to dobrze napisana powieść sensacyjna, suspens ma więc niepoślednie znaczenie. Mun z wyczuciem podąża ścieżkami wydeptanymi przez cyberpunk, ale gdzieś z oddali pobrzmiewają echa lemowskiej "Maski” - niesamowitej noweli o zakochanej maszynie do zabijania. W dodatku mamy tu niecodzienne połączenie gorzkiej satyry społecznej ze zręcznie wykorzystanym motywem sztucznej inteligencji wymykającej się spod ludzkiej kontroli. Nowa Rosja w brylantowych onucach spotyka się w "Lalce” ze złowieszczą przyszłością niepodległej technologii. To mały majstersztyk.

Reklama

Poza tym koniec roku zazwyczaj skłania do podsumowań, początek zaś - do prognoz, ponieważ, jak mawiał Ed Wood w pamiętnym biograficznym filmie Tima Burtona, "Przyszłość powinna nas interesować. Przecież spędzimy w niej resztę życia!”. I choć jeszcze nie istnieje, już budzi nadzieję zaprawioną odrobiną strachu. A nadzieja? Wiadomo, czyją jest matką.

Lalka

Alisa Mun, przeł. Aldona Judina, słowo/obraz terytoria 2007