Pete Earley jest m.in. autorem fascynującej książki o największym zdrajcy CIA Aldrichu Amesie, którego współpraca trwająca blisko 10 lat, kosztowała życie wielu rosyjskich oficerów KGB i innych Rosjan zwerbowanych przez amerykańskie służby.

Z kolei, prawdziwy bohater książki "Towarzysz J.", rosyjski oficer Siergiej Trietiakow przez wiele lat był najwyżej uplasowanym agentem rosyjskich służb. Pod przykrywką dyplomaty był rezydentem rosyjskiego wywiadu, niezwykle cenionym przez moskiewską centralę. Wymyślał, aranżował i nadzorował najważniejsze tajne operacje przeciwko Stanom Zjednoczonym oraz jej wojskowym i politycznym sojusznikom.

Reklama

W czasie lektury otwieramy ze zdumienia szeroko oczy. Możliwe, że szpiedzy rosyjscy plenią się w Ameryce po rozpadzie Związku Radzieckiego? Możliwe to, że Rosja po dojściu do władzy Jelcyna a potem Putina traktowała Amerykę podobnie jak dziesiątki lat wcześniej jako śmiertelnego wroga? Okazuje się, że szpiedzy Jelcyna i Putina nie tylko nadal ściągali do Stanów. Werbowali agentów, tworzyli nowe siatki szpiegowskie i rozbudowywali je.

Na świecie nastał nowy porządek, ogłoszone zostało zakończenie zimnej wojny, ale na tajnym froncie służb wojna z użyciem wszystkich najpodlejszych narzędzi trwała w najlepsze. Manipulacje, oszustwa, prowokacje, penetrowanie najróżniejszych środowisk w celu wyławiania kandydatów na szpiegów - to codzienne zajęcia naszego bohatera. Wszystko po to, aby wykradać największe tajemnice militarne, technologiczne najróżniejszych gałęzi przemysłu, wpływać na politykę amerykańską, by szła ścieżkami korzystnymi dla Rosji, ale nie zdawała sobie z tego sprawy.

Reklama

Śledzimy w szczegółach kolejne kroki, które prowadzą Siergieja Trietiaka od kandydata do służb przez specjalistyczne szkolenia aż na szczyt służbowej piramidy. Obserwujemy narastające wątpliwości, jakie drążą jego duszę. Widzimy wreszcie, jak przechodzi na drugą stronę barykady. Jak jego dotychczasowi wrogowie stają się przyjaciółmi na śmierć i życie.

I w tym momencie czeka nas kolejna niespodzianka. Niczym u Hitchcocka...

To, co czytamy, niektórzy nazywają relacją Trietiaka, inni mówią o wspomnieniach szpiega, jeszcze inni o opowieści. Chyba najbliższe prawdy, byłoby określenie "wyznanie szpiega", a może nawet "spowiedź".

Reklama

Jest też w książce wątek polski, który powinien nam dać sporo do myślenia. Krótką, ale celną kreską były szpieg rosyjski trafnie, jak sądzę, uchwycił istotę obecnego "ducha narodu polskiego" i jego źródła. Przez ponad 40 lat Polska była krajem komunistycznym - przypomina oficer rosyjskiego wywiadu. Po wyzwoleniu się spod władzy Kremla na przełomie lat 80. i 90. Polacy nie zdecydowali się na dokonanie czystki, na usunięcie komunistów z kręgu władzy. Doszło nawet do tego, że w 1995 roku Aleksander Kwaśniewski, jeden z liderów dawnej partii komunistycznej wygrał z Lechem Wałęsą wyścig do fotela prezydenta kraju. W opinii Trietiakowa "Polska zawsze miała podwójną osobowość. Choć otwiera się na Zachód (...), wciąż pozostaje krajem o głęboko socjalistycznej mentalności".

W oparciu o takie rachuby Siergiej Trietiakow zwerbował niezwykle cennego szpiega w Nowym Jorku. Był nim Polak, który w połowie lat 90. był przedstawicielem przy ONZ. "Profesor", bo taki pseudonim operacyjny przybrał, wychował się jeszcze w komunistycznej Polsce i wciąż miał silne poczucie lojalności wobec Rosji. Dopiero po kilku latach, po jego wyjeździe z Nowego Jorku wyszło na jaw, że jest on wysokim oficerem polskich cywilnych służb specjalnych, a ściślej - Urzędu Ochrony Państwa. Najciekawsze w tej sytuacji było to, że oficer ten dostarczał rosyjskiemu wywiadowi ważne i prawdziwe informacje. Nigdy swych rosyjskich partnerów nie oszukał. Motyw jego zdrady, zdaniem Trietiaka, był stosunkowo prosty. Karierę zaczynał w czasach komunistycznych. Mimo że po likwidacji starych służb, nowa władza zatrudniła go ponownie, on chciał nadal pomagać Rosji. Może więc rację mieli ci, którzy na początku lat 90. chcieli nasze służby budować od zera?

"Towarzysz J" (Comrade J)
Pete Erleyprzeł. Maciej Szymański
Rebis