Najpierw pracował w Moskwie jako korespondent, później był dyrektorem Instytutu Polskiego. Wyjechał z niej wiosną ubiegłego roku, już po rozpoczęciu inwazji na Ukrainę, gdy stosunki dyplomatyczne Kremla z Zachodem uległy zamrożeniu. Oczywiście samo życie w jakimś miejscu nie znaczy jeszcze, że człowiek będzie umiał o nim przekonująco opowiadać. Ale takiej umiejętności Skwiecińskiemu, który od dwóch dekad zajmuje ważne miejsce wśród polskich publicystów, odmówić nie można.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W E-DGP>>>