Nastolatka Mari Asai zabija czas w całodobowej restauracji, przetrawiając podjęcie ważnej życiowej decyzji. Postanowienie o podobnym ciężarze podjął Tetsuya Takahashi, student prawa i puzonista jazzowy. Oboje cierpią na chorobę sierocą. Dziewczyna czuje się gorszym dzieckiem swoich rodziców, którzy faworyzują jej piękną siostrę Erin. Chłopak pochodzi z rozbitej rodziny - wcześnie odumarła go matka, zaś ojciec kryminalista nie interesował się synem. Niespodziewane spotkanie w Denny’s, nocna rozmowa i włóczęga po Tokio prawdopodobnie będzie dla tych dwojga punktem zwrotnym w biografii. Prawdopodobnie, bo Murakami robi wszystko, żeby czytelnikowi od początku do końca towarzyszyło poczucie tajemnicy. Fabuła jest polifoniczna, każdy rozdział ma innego bohatera i autonomiczną anegdotę.

Reklama

Losy wszystkich w pewnym momencie się przetną. Mari trafi do love hotelu, gdzie będzie tłumaczką pobitej chińskiej prostytutki. Sprawcą był Shirakawa, typowy sariman, oddany korporacji pracoholik wracający do domu tylko po to, żeby się wyspać. Ktoś, kim za dwadzieścia lat zostałby Tetsuya, gdyby (prawdopodobnie) nie wybrał innej drogi.

Pogrążona we śpiączce Erin wydaje się być nie tylko mrocznym przedmiotem jego pożądania, ale także figurą hikikomori. Tak jak kilka milionów wychowanych w duchu kolektywizmu Japończyków Erin cierpi (prawdopodobnie) na społeczną neurozę i izoluje się od świata.

Młodzi bohaterowie "Po zmierzchu" to "nowi Japończycy", którzy przyszli na świat w czasach wypracowanego przez rodziców dobrobytu. Dobrobytu mniemanego, bo okupionego epidemią chorób cywilizacyjnych i nietrwałego, nieodpornego na kryzys gospodarczy. Pisarz demaskuje ten dobrobyt przede wszystkim w sensie ontologicznym. Jego bohaterowie szukają własnej drogi i kontestują światopoglądową ciasnotę kolektywizmu, który prowadzi do duchowego karoshi.

Reklama

Murakami jest genialnym storytellerem, łączy poetykę thrillera, powiastki filozoficznej, kryminału i love story. Nie mam nic przeciwko temu, jeśli ktoś odnajdzie w "Po zmierzchu" romans, ale pod warunkiem, że egzystencjalny.