Yossi Avni napisał - przynajmniej świadczą o tym autobiograficzne szczegóły - powieść mocno osobistą, której głównym tematem uczynił żydowską tożsamość oraz seksualność narratora i głównego bohatera w jednej osobie. Bohater ów przeżywa homoseksualne romanse w scenerii kilku miast Europy Zachodniej i Wschodniej - Belgradu, Berlina, przez chwilę także Amsterdamu. I jeśli chodzi o wątek romansowy, to książka jest raczej średnich lotów gejowskim harlequinem.

Autor serwuje nam opis całego szeregu miłostek, porzuceń, zerwań, zdrad, powrotów, każde zbliżenie opisując tandetnym, upoetyzowanym językiem. Jakąś atrakcją może być wykorzystanie znanej figury uwiedzenia "biednego chłopca" - rzecz się dzieje głównie w Belgradzie tuż po natowskich nalotach, a o biednych chłopców nietrudno: główny bohater nie może się od nich wprost opędzić. Przy okazji zaś - opis Serbii w swojej naiwności i tandecie dorównuje tylko opisowi miłosnych spełnień.

Wątek gejowski jest nudny i tak standardowy, jak to tylko możliwe. Bohater jest zresztą, o czym sam w monologach nas informuje, gejem najzupełniej normalnym - ot, chłopakiem lubiącym chłopaków. Stroni zaś zarówno od dziwnego "ciotowskiego" świata, jak i od świata kobiet, które go odpychają i zawstydzają. Na dodatek czytelnik co jakiś czas otrzymuje złotą myśl… Taką na przykład, że tylko geje umierają naprawdę, bo nie zostawiają potomstwa.

Yossi Avni jest chyba pisarzem świadomym i inteligentnym, i na tyle samokrytycznym, żeby zauważyć nudę opowieści. Żeby jej zaradzić i swoją powieść ratować, wprowadza wątek izraelski. Wspomnienie dzieciństwa i dojrzewania, od którego zaczyna się książka, jest brawurowym popisem strategii narracyjnych. Bogactwo, wyborna stylizacja języka rodziców (szczebiotliwa matka i gderliwy, ciapowaty ojciec), duszny klimat Izraela, czary, przesądy, dziwaczne postaci osadników i nowych emigrantów, a to wszystko podane w radosnej, pomysłowej i pozbawionej chronologii narracji. Początek książki obiecuje być może zbyt wiele. Mimo że akcja wraca czasem w pięknych retrospekcjach do czasu dzieciństwa, by na koniec przenieść się wraz z bohaterem do Izraela, nie przychodzi to powieści z pomocą. Nie ratuje jej czuły opis stosunków bohatera i matki ani radosna groteska izraelskich fragmentów, chociaż dla kilkudziesięciu pierwszych stron, gdzie humor przeważa nad sentymentalizmem, warto tę książkę przeczytać.

Nawiasem mówiąc, tożsamość tytułowej ciotki Farhumy, postaci zupełnie marginalnej, nie jest żadną tajemnicą. Już na początku książki dowiadujemy się, że była specjalistką od puszczania bąków.

"Ciotka Farhuma nie była dziwką" - Yossi Avni, przeł. Leszek Kwiatkowski, Sic! 2007









Reklama