Twórczość Lessing jest zaangażowana - w najlepszym tego słowa znaczeniu. Autorka "Pamiętnika przetrwania” nigdy bowiem nie wykłada poglądów wprost, nie pokazuje czarno-białego świata (to największe zagrożenie dla takiej literatury). Buduje wielowarstwowy obraz. Który zresztą bardzo się z powieści na powieść zmienia. To naturalne, ruch był wpisany w jej życie: zmieniała kontynenty, życiowe role, poglądy, mężów, przeprowadzała się aż 60 razy.

Reklama

Postkolonializm i emigracja

Afryka w książkach Lessing nie przypomina sielankowej krainy opisanej przez Karen Blixen. Pisarka wychowała się w południowej Rodezji (dzisiejsze Zimbabwe), wyjechała stamtąd w 1948 roku. Na Czarnym Kontynencie zostawiła dwa małżeństwa i dwoje dzieci. Jednego z synów zabrała ze sobą do Anglii, dokąd udała się niemal bez pieniędzy, za to z rękopisem pierwszej powieści "The Grass Is Singing”. Polski czytelnik dopiero teraz może poznać jej afrykańską twórczość dzięki zbiorowi nowel "Mrowisko”.

Tym, co najbardziej interesuje Lessing, jest zderzenie świata białych i czarnych, oraz poczucie wyższości tych pierwszych wobec drugich, którzy odpłacają nienawiścią. Uprzedzeń właściwie nie sposób uniknąć, jak przekonuje się bohaterka opowiadania "Lobola”, nawet jeśli się jest bardzo świadomym. Między jednym a drugim światem istnieje mur. Chyba że - tak jak w tytułowej historii - bohater stara się jednocześnie patrzeć na rzeczywistość jak biały człowiek i tubylec. "Mrowisko” zresztą pokazuje najlepszą stronę zaangażowania Lessing. Oto mamy scenkę jak broszury o wyzysku: biały, uprzywilejowany chłopiec przyjaźni się z pozbawionym praw mieszańcem, a w tle widzimy kopalnię, w której jak mrówki uwijają się czarni. Lessing zrobiła z tego obrazka majstersztyk mówiący również o nienawiści do ojca. Widzimy tu, jak często u niej, człowieka przytłoczonego warunkami społecznymi. Nie są one stałą przypadłością świata, można je zmienić. W to wierzyła Lessing.

Reklama

Komunizm i sufizm

Jeszcze w Afryce uległa wpływowi Gottfrieda Lessinga, komunisty, za którego wyszła za mąż. Kiedy przyjechała sama do Anglii, przez całe lata 50. klepała biedę. I to taką, że brakowało jej na chleb dla syna. Działała wówczas jako komunistka, nie zmieniła tego nawet wizyta w ZSRR w 1952 roku. - To była zbiorowa psychoza - mówiła później ze wstydem. Jednak komunizm nie wpłynął znacząco na literaturę, nie popełniła żadnej socrealistycznej agitki. Poznała społeczne doły i opisywała je wielokrotnie, ale nie dzięki poglądom, tylko własnym kolejom życia. Natomiast sufizm - mistyczno-ascetyczna droga poznania Boga w islamie - odkryty przez pisarkę w latach 70., już zaowocował literacko. Droga do niego prowadziła przez psychiatrię. Lessing w oparciu o suficką doktrynę stworzyła własny gatunek powieści o „przestrzeni wewnętrznej”, z których jedną („Pamiętnik przetrwania”) wydano w Polsce. Jednak w tej książce bardziej niż rozważania o życiu wewnętrznym zwraca uwagę choćby potworna relacja matki i córki. Pisarka opowiada o powtarzalnych strukturach władzy, które istnieją zarówno w domu, jak i w życiu społecznym. Poddana jest im przede wszystkim dziewczynka, którą szkoli się przecież od dziecka, żeby była grzeczna.

Feminizm i mizoginizm

Reklama

"The Golden Notebook” - jej książka z 1962 roku - stała się biblią ruchu kobiecego. Co nie znaczy, że Lessing była walczącą feministką. Przeciwnie. - Nie mogę zrozumieć, że rewolucja feministyczna produkuje tak zadowolone z siebie, pozbawione autokrytycyzmu i ironii jednostki - mówiła. Jej słowne potyczki z feministkami trwają do dziś. Zyskała nawet miano głównej mizoginki. Mimo to wiele z jej bohaterek stanowią emancypujące się kobiety, takie jak Rose, bohaterka jednego z opowiadań „Mrowiska”. Rose odkrywa znaczącą nierówność - Jimmy ma kilka kobiet, które go utrzymują, obsługują i wszystko jest w porządku. Co by było, gdyby na jego miejscu stanęła kobieta? To nie do wyobrażenia. Lessing opisała również zmęczenie kobiet odgrywaniem ustalonych ról. Sama od nich zresztą uciekała.

Macierzyństwo i alkoholizm

Wielokrotnie wypytywano ją o pozostawioną w Afryce dwójkę dzieci. - Nie zostawiałam ich na progu, tylko pod opieką drugiej żony mojego męża. Gdybym stamtąd nie uciekła, niczego bym nie napisała, groziło mi załamanie nerwowe i alkoholizm - odpowiadała. W Londynie była samotną matką i to ponoć uchroniło ją od nałogu, bo zamiast włóczyć się, musiała wracać do domu. Natomiast w jej książkach dziecko jest często obcym, którego nie rozumiemy i nie potrafimy kochać. Weźmy choćby genialną powieść "Piąte dziecko” - Lessing ożywia tam wielki romantyczny mit, figurę odmieńca, innego, który jest groźny, bo nic o nim nie wiemy. Ben, urodzony w wielodzietnej angielskiej rodzinie, przypomina podrzutka z kosmosu. Nikt nie rozumie jego reakcji ani potrzeb, to potwór, barbarzyńca, nie wiadomo, co z nim począć. Powieść rodzinna zamienia się pełen niedopowiedzeń i grozy horror w rodzaju "Dziecka Rosemary”. Jednocześnie zaś Lessig pokazuje atawizmy, które ożywają w takiej sytuacji. Jak przed setkami lat, za urodzenie potwora winą obarcza się matkę. Winna jest kobieta. Zderzenie z innością, czarną dziurą nieprzypominającą niczego, co znamy, wywołuje prawdziwą grozę. Być może była ona trudna do zniesienia i dla samej Lessing, bo po latach napisała sequel „Podróż Bena”, w którym pokazała punkt widzenia bohatera, wytłumaczyła wszystko psychologicznie i ściągnęła zasłonę. Niepotrzebnie.

Płynność idei, elastyczność umysłu

W Polsce nie znamy jeszcze jednego z jej "izmów” - mianowicie "kocizmu”. Pisała też bowiem książki o kotach. - Im się wydaje, że dzięki etykietkom łatwiej wszystko zrozumieć - mówiła Lessing o krytykach. Dla niej samej ważniejsza jest ciągła zmiana, płynność idei, elastyczność, która szwankuje w przypadku każdej ideologii. Kilkadziesiąt lat temu, kiedy była w Sztokholmie, siwowłosy dystyngowany pan z komitetu noblowskiego przy kolacji powiedział jej wprost: „Nie lubimy pani. Nigdy nie dostanie pani Nobla”. Czasy jak widać się zmieniły. I bardzo dobrze.