Bohaterami dokumentu "Afryka mojego dzieciństwa" w reżyserii Ewy Misiewicz, według scenariusza Doroty Kabalewskiej, są ostatni naoczni świadkowie wydarzeń, do jakich doszło na Kresach w 1940-1941 r. - masowych wywózek Polaków do syberyjskich łagrów, oficjalnie nazywanych "przesiedleniem".

Reklama

"W 1940 roku zabrano ich wprost z bezpiecznych domów na Kresach Wschodnich. Mieli wówczas po kilka lat. Sybiracy, Dzieci Tułacze, Dzieci Andersa. Każde z tych określeń jest prawdziwe, ale oni wolą nazywać się Afrykańczykami, bo właśnie w Afryce zaczęli zupełnie nowe życie po dwuletnim pobycie na Północy oraz Dalekim Wschodzie ZSRR i morderczej wędrówce nad Morze Kaspijskie" - mówi PAP autorka scenariusza Dorota Kabalewska.

Kiedy w 1941 roku Niemcy zaatakowały Związek Radziecki, Stalin zgodził się na utworzenie w ZSRR polskiej armii. W jej skład weszli żołnierze, a także cywile aresztowani i wywiezieni. Była to jedyna szansa, także dla rodzin z dziećmi, na wydostanie się z łagrów i więzień, na wyjazd z ZSRR. Wkrótce jednak Stalin wstrzymał nabór do armii oraz zmniejszył dla niej dostawy żywności i uzbrojenia. Z tego powodu polscy żołnierze pod dowództwem gen. Władysława Andersa opuścili w 1942 roku ZSRR i udali się na Bliski Wschód.

"Dzieci, o których opowiadamy w naszym filmie, przeszły podobną gehennę jak dorośli, ale ich osobiste losy, choć naznaczone prawdziwą tragedią, budzą optymizm, bo świadczą o umiejętności przystosowania się człowieka, nawet dziecka do skrajnie ciężkich warunków" - mówi scenarzystka. I dodaje: "Dla tych, które przeżyły, Afryka, kiedy już do niej przez Persję dotarły, stała się krainą prawdziwego, odzyskanego dzieciństwa".

W latach 1942-1948 - jak przypominają realizatorzy dokumentu - w osiedlach dla uchodźców polskich utworzonych w Kenii, Tanzanii, Ugandzie w Afryce Wschodniej oraz w Zambii, Zimbabwe i RPA w Afryce Południowej przebywało 18 tys. Polaków, w tym 8 tys. dzieci.

Realizatorzy dokumentu odwiedzili wraz z kilkorgiem "dzieci Andersa", dziś ludźmi po siedemdziesiątce, Afrykę. Ich relacje stanowią główną oś kompozycyjną filmu. Mimo bolesnych wspomnień z wywózki i syberyjskiej tułaczki, swoją historię opowiedzieli w sposób daleki od martyrologii. A o czasie spędzonym w egzotycznej atmosferze Afryki Południowej i Wschodniej mówią serdecznie i z wielkim sentymentem. Niektórzy z nich po wielokroć wracali do Afryki, aby znowu zobaczyć kolory i poczuć zapach afrykańskiego lądu. "Opowiadając o swoich niezwykłych losach, na nowo stają się pełnymi entuzjazmu dziećmi" - zauważa Kabalewska.

W filmie wykorzystano materiały dokumentalne IPN oraz film archiwalny ze zbiorów Instytutu im. gen. Sikorskiego w Londynie, pokazujący m.in. jak gen. Anders salutuje maszerującym przed nim dziewczętom i chłopcom w skautowskich mundurach.

Historia pobytu w Afryce polskich dzieci jest polskiej publiczności mało znana. Do 1989 roku była w mediach całkowicie przemilczana. W związku z 70. rocznicą deportacji Polaków do Rosji TVP wyemituje w środę wieczorem ten blisko godzinn film.