Film

Od zawsze fascynowało mnie włoskie kino. Przede wszystkim Fellini, który jest moim ukochanym reżyserem. A pierwszym ważnym dla mnie filmem był Cinema Paradiso Giuseppe Tornatore. Uwielbiam klimat, kolor, piach Włoch, ich pragnienie wydobycia się. Może dlatego, że wychowałem się w klimacie lasów, pól, starych domów z lat 50. na przedmieściach w Michalinie.

Reklama

Mój dziadek jeździł na starym rowerze. Ostatnio udało mi się kupić w internecie stare filmy Vittorio De Sici, których w Polsce nie ma: "Cud w Mediolanie" i "Złodziei rowerów" oraz 21 filmów Pasoliniego za 25 dolarów! Nie zastanawiałem się ani chwili. Całkiem niedawno widziałem "Wielką ciszę". Jestem zachwycony. To dokument o życiu mnichów, którzy rozmawiają ze sobą tylko raz w tygodniu. Co 15 minut na ekranie pojawia się maksyma z Biblii. My szukamy na zewnątrz a oni wewnątrz siebie. Nie poszli do wielkiego świata. Są absolutnie oddzieleni od cywilizacji.

Coś z kina włoskiego ma w sobie ciepła białostocka rzeczywistość stworzona przez Jacka Bromskiego w filmie "U Pana Boga w ogródku". Gram w nim swoją pierwszą główną rolę. Gdzieś w pół drogi między "Amarcordem" Felliniego a pejzażem z "Widnokręgu" Myśliwskiego.

Dzieciństwo

Ludzie czesto mówią, że wciąż wyglądam jak chłopiec. Czasami to bardzo kłopotliwe. Kiedy byliśmy z żoną w Paryżu niemal wszyscy kelnerzy pytali Kamilli (Baar, aktorki - przyp. red.): co zamawia brat? Miałem szczęśliwe dzieciństwo. Otrzymałem od rodziców silną akceptację. Matka dała mi miłość absolutną, zawsze mogłem na niej polegać. Rodzice dali mi wolność.

Teatr
Pomysł zdawania do szkoły teatralnej zrodził się nagle. Chciałem zdawać na... Stosunki Międzynarodowe na SGH. W liceum nie chodziłem do teatru, mimo że uczyłem się w dobrym liceum w centrum Warszawy. Byłem w klasie biologiczno-chemicznej. Nie znosiłem biologii. Zawsze byłem klasowym błaznem. Kiełź myliłem z gęsią. Pierwszy raz zainteresowałem się teatrem w trzeciej klasie, kiedy polonista zlecił mi napisanie referatu o Witkacym. Zafascynował mnie kompletnie. Zacząłem wtedy pisać kabarety, które krążyły po klasie, a wszyscy zdychali ze śmiechu. Niestety ukradli mi je kiedyś na Nowym Świecie. Ale mimo to nie przestałem pisać.

Architektura

Zawsze czułem, że gdybym nie był aktorem, byłbym architektem. Architektura daje ogromne pole do wyrażenia siebie w przestrzeni, w nieskończoności. Niestety zmysł estetyczny u Polaków 50 lat temu się zatrzymał, mamy klapki na oczach. Nawet jeśli architekt ma 1000 nowoczesnych pomysłów, to Polak tego nie kupi, bo się boi oryginalności. Szczytem ekstrawagancji są u nas zielone okna. Absurd. Moim pierwszym wyczynem architektonicznym było zrobienie drzwiczek do szafek kuchennych. Zależało mi na plamach koloru, więc pomalowałem je w kolorach przeróżnych flag.

Muzyka

Chodziłem do szkoły muzycznej, grałem na fortepianie i na gitarze klasycznej. Dla dziecka to jest wspaniała rzecz, rozwija wrażliwość. Lubię muzykę rockową, grunge’ową. Mam ukochany zespół Radiohead. Zaczynali tak jak większość tego typu grup, w garażu. Szli klasyczną drogą naśladowania zespołów, które istniały przed nimi. Potem zaś wybrali swoją własną. Wydają jedną płytę na trzy lata. Każda jest lepsza, zupełnie inna od poprzednich, jest świadectwem poszukiwań.
Ostatnio fascynuję się klasyką. Przede wszystkim Bachem, bo to on podsumował całą muzykę, która była dotychczas, wszystko pozamykał i ponazywał. Lubię spokój i mądrość, które tkwią w jego utworach. Cenię też Haendla i w ogóle barok.









Słucham również jazzu, który nieustannie się rozwija. Lubię pianistę jazzowego Brada Mehldaua, jazz alternatywny, Johna Zorna, Lounge Lizards, Johna Lurie, a z polskich rzecz jasna Leszka Możdżera. Imponujące są również poszukiwania Marii Peszek.

Tenis

Od 7 roku życia gram w tenisa. Najpierw z kolegami przed domem. Nie mieliśmy wtedy pieniędzy na profesjonalne frotki i kupowaliśmy takie dla dziewczyn, do włosów. Strasznie gryzły. Potem zacząłem regularnie trenować w klubach i jeździć na turnieje. Tenis jest mądrym sportem. Człowiek zmaga się sam ze sobą. Ktoś mi niedawno uświadomił, że z kierowaniem piłki jest trochę tak jak z kierowaniem intencji słowa. Moim idolem był Stefan Edberg i utożsamiałem się z nim absolutnie, zwłaszcza, że to blondyn z kręconymi włosami.

Buty
Od zawsze chciałem mieć dobre buty. Buty to podstawa. Pamiętam jak mama wróciła z Jugosławii i przywiozła mi adidasy Simody. Byłem wniebowzięty. Mogę nosić spodnie z wielką dziurą, ale do butów mam słabość. Odpowiednich butów do ślubu szukałem trzy tygodnie.

Polityka

Pochodzę z domu, który był bardzo zaangażowany politycznie. Byłem infekowany i torpedowany zewsząd polityką. Nawet z kolegami w podstawówce rozmawialiśmy o politykach. Chodziliśmy na demonstracje Solidarności. Na imieninach u cioci wszyscy wymieniali się pismem podziemnym. I była tragedia, kiedy ciocia zostawiła na przystanku swoją torebkę - z bibułą. Dziś w polityce nie ma autorytetów, które potrafiłyby spojrzeć na nasz kraj szerzej. Wszyscy wychowali się w tym chorym systemie i nikt nie potrafi pójść do przodu. Brakuje mądrej krytyki. Z zewnątrz. Polityka jest absolutnie oddzielona od społeczeństwa. Chociaż to my wybieramy polityków. Jakie państwo, taka władza. To jest też nasz problem. A artyści już nie wiedzą, jakie zająć stanowisko.