Filmem o Janie Nowaku-Jeziorańskim nikt nie był zainteresowany - zdradza reżyser. Powód: brak pieniędzy. "Wszyscy mówili, że ten film to nasz obowiązek, że to wielka postać, ale też produkcja za droga, nie ma pieniędzy... I za każdym razem na tym dyskusja się kończyła" - ubolewa Machulski. I tłumaczy. "Film dotyczy historii zawartej w "Kurierze z Warszawy" - a więc dwuletniej działalności kurierskiej pana Jana - i musiałby rozgrywać się nie tylko w Polsce, ale i w Szwecji, Londynie, Niemczech, Szwajcarii".
Machulski wspomina, że czuł sie podle, gdy nieraz rozmawiał o projekcie z panem Janem i tyleż razy musiał mówić, że produkcję trzeba przełożyć, bo nie ma na nią pieniędzy. "Bardziej chciałem to zrobić, niż o tym opowiadać. Zresztą w pewnym momencie powiedziałem panu Janowi: czuję się przegrany, nie mamy środków! Wtedy niespodziewanie prawa do filmu wykupił Marcin Terlecki" - opowiada Machulski. "Nareszcie mamy zielone światło - oznajmił mi" - cieszy się reżyser.
Nie wiadomo jeszcze kto wystąpi w historii życia wielkiego Polaka. Nie należy jednak spodziewać się sław. "Jest generalny pomysł, by były to nieograne, świeże twarze" - zapowiada Machulski.
Juliusz Machulski znowu za kamerą. Ale tym razem nie nakręci komedii. Wyreżyseruje historię wojennej przeszłości Jana Nowaka-Jeziorańskiego, słynnego "kuriera z Warszawy". Potrzebował 17 lat, by dojrzeć do tego filmu! Dlaczego? Bo "Nowak-Jeziorański był antyherosem, anty-Bondem!" - tłumaczy w rozmowie z DZIENNIKIEM Machulski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama