Na krążku znalazł się też cover "The Saints Are Coming" szkockiej grupy The Skids, zaśpiewany do spółki z amerykańskim punkowym triem Green Day. Takiego mariażu nie spodziewali się nawet najwięksi fani zespołu. Muzycy nagrali utwór, by wesprzeć fundację Music Rising, której misją jest odbudowanie Nowego Orleanu i całego regionu południowego wybrzeża USA, zniszczonego przez huragan "Katrina".

Reklama

Dlaczego Bono i jego koledzy zdecydowali się współpracować z punkami z USA i irlandzką legendą rocka? Co ich łączy? Odpowiedź jest prosta. Dawniej wszystkie zespoły miały wspólne niezależne korzenie, wielki szacunek w środowisku muzyków i fanów, i rockandrollowego ducha. A dzisiaj wszystkie one stawiają mniej na repertuar, a bardziej na misję polityczną.

Jednak o ile Green Day wciąż jest postrzegany jako banda kolorowych pajaców, którzy nie mają zbyt wiele do powiedzenia, o tyle U2 nadal cieszy się ogromnym uznaniem. Dlatego Bono wcale nie musi śpiewać o George’u Bushu jako "amerykańskim idiocie". On może mu to powiedzieć osobiście na lunchu w Białym Domu! A ma taką pozycję, że nikt nie odważy się na niego obrazić. Nawet amerykański prezydent - pisze DZIENNIK.