Oto do sycylijskiego miasteczka przyjeżdża uznany reżyser, dowiedział się bowiem o śmierci kinooperatora, który kiedyś pracował w miejscowym malutkim kinie. Przez serię retrospekcji dowiadujemy się, jak wielki wpływ na całe życie reżysera miało to małe kino i jego starszy przyjaciel wyświetlający filmy Alfredo.

Któż z nas nie pamięta atmosfery tych małych kin, niemal świętego uniesienia podczas co lepszych projekcji (tym bardziej na filmach kolorowych, kiedy telewizja była jeszcze czarno-biała).

Nie mogę sobie darować, aby nie podzielić się moim osobistym doświadczeniem. Otóż film ten w pewnym stopniu opowiada też fragment mojego życia, chłopca z podwrocławskiego miasteczka Twardogóra. Pod wpływem tego filmu wróciłem tam i razem z braćmi przywróciliśmy do życia zrujnowane kino, do którego chodziłem jako dziecko - kino "ZRYW".

Na osiem lat stałem się kiniarzem. Na spotkaniach kiniarzy poznałem setki operatorów i dzierżawców małych kin. Przekonałem się, że dzięki takim ludziom kino trwa i trwa również jego magia, której trudno szukać w multipleksach. Oni ciągle są, walczą o repertuar i o kopie wybranych przez siebie filmów. Walka to bardzo ciężka, bo dystrybutorzy nie są zainteresowani detalistami. Jako w najlepszym tego słowa znaczeniu "prowincjusz", proszę o nich nie zapominać po obejrzeniu tego pięknego filmu. Viva cinema!


"Cinnema Paradiso", reż. Giuseppe Tornatore








Reklama