Kobiety - anielsko piękne, wplecione w zawiłe układy symboli pawich piór, gwiazd i linii poskręcanych jak powoje - to główne bohaterki plakatów, panneaux dekoracyjnych i rzeźb Alfonsa Muchy (1860-1939), jednego z najbardziej charakterystycznych artystów secesji. Wielką, barwną wystawę jego dzieł można oglądać w Warszawie.

Reklama

U schyłku XIX wieku wielu malarzy, poetów i filozofów w Europie nabrało poczucia, że oto kończy się stulecie, świat się zmienia, oni zaś odrywają się od historii i pogrążają w naturze. Style historyczne - klasycyzm, barok, gotyk - traciły sens. Architekci odrzucali symetrię bryły, nadawali elewacjom niespokojną płynność. Malarze i graficy rezygnowali z linii prostej. Znakiem nowego stylu stała się kreska miękka, giętka jak roślina. 'Linia jest wszechdoniosła. Niechaj więc artysta opiera się na linii - określającej, podkreślającej, delikatnej, ekspresyjnej, linii panującej i jednoczącej… Linia falista nie tylko sugeruje ruch, ale nadto opisuje jego kierunek i siłę" - pisał jeden z teoretyków secesji Walter Crane.

Linia sprężysta stała się symbolem życia, siły witalnej. Nowa sztuka miała dawać wszystkim ludziom siłę i szczęście. Artyści, zgodnie z ideami Williama Morrisa i Johna Ruskina, powinni tworzyć nie tylko dla bywalców salonów sztuki, lecz upiększać całe codzienne otoczenie człowieka, projektując wnętrza, latarnie uliczne, wejścia do metra, meble, tkaniny, sprzęty domowe, opakowania, plakaty... Świat człowieka miał się wypełnić pięknem.

Zlecenie dla Sarah Bernhardt

26 grudnia 1894 r., w drugi dzień Bożego Narodzenia, do paryskiego wydawcy druków Lemerciera zadzwoniła Sarah Bernhardt i oznajmiła mu, że potrzebuje pilnie plakatu do przedstawienia, w którym miała grać rolę Gismondy. Wszyscy graficy z pracowni rozjechali się na święta, lecz w atelier znajdował się przypadkiem młody Czech, Alfons Mucha, od kilku lat pracujący w Paryżu. Dotąd niczym nie zwrócił na siebie uwagi, ale z konieczności to jemu powierzono wykonanie zamówienia.

W ciągu kilku dni powstał plakat w linearnym, dekoracyjnym stylu Art Nouveau, jednak uderzająco inny niż afisze znanych mistrzów - Chéreta czy Toulouse-Lautreca. W wysmukłym, pionowym plakacie artysta pokazał "boską Sarę" niemal wielkości naturalnej, w aureoli kwiatów, dumnie wyprostowaną i pewną swej urody. A przy tym bliską przechodniom dzięki skali wizerunku i delikatności zastosowanych przez artystę pastelowych barw, jakich nikt wówczas w grafice plakatowej nie używał.
Dzieło okazało się sensacją. Kolekcjonerzy kupowali je od rozlepiających plakaty, niektórzy starali się zdzierać je ze słupów. 34-letni artysta z dnia na dzień stał się sławny. Wielka aktorka była zachwycona, natychmiast zawarła z młodym grafikiem pięcioletni kontrakt na plakaty, dekoracje i kostiumy dla swego teatru.

Odtąd zamówienia sypały się zewsząd i w krótkim czasie Mucha został uznany niemal za symbol sztuki najbardziej aktualnej. Przyjaźnił się z najwybitniejszymi twórcami swej epoki, m.in. z Augustem Rodinem, któremu towarzyszył w wyjeździe do Pragi, gdzie rzeźbiarz miał wystawę prac. Szedł od sukcesu do sukcesu.
W niezwykłym tempie tworzył uderzające intensywnością wizji i doskonałością wykonania dzieła w różnym gatunku: wnętrza (słynny sklep jubilerski Fouqueta, 1902), projekty biżuterii i szkieł, ilustracje do książek i gazet, reklamy, plakaty dla Sary Bernardt i wreszcie panneaux dekoracyjne - obrazy drukowane na papierze techniką litografii kolorowej przeznaczone dla szerszego odbiorcy i cieszące się ogromnym powodzeniem.

Są to zwykle cykle, składające się z czterech części, poświęcone tematom takim jak: "Sztuki piękne", "Kwiaty", "Pory dnia", "Pory roku", "Kamienie szlachetne". W każdej kompozycji występuje tylko jedna postać: piękna kobieta w fantastycznie bogatym, ekspresyjnym otoczeniu ornamentalnym. Wciela się ona w pasję tańca, świeżość poranka, leniwy spokój lata. U poetów i malarzy tamtego okresu kobieta pojawia się równie często, jednak nie tylko jako uosobienie sił życia: płodności, miłości, radości zmysłowej, lecz także jako nosicielka destrukcji - femme fatale w powieści Huysmansa, "Wampir" w obrazie Muchy czy też kobieta upadła, którą malowało tak wielu. Doprowadzała mężczyznę do zguby.

Kobieta - łagodny duch świata

Reklama

Pesymizmowi i dekadentyzmowi w sztuce fin de siecle’u Mucha przeciwstawia się świadomie, z wyraźnym poczuciem misji. Nie mężczyzna, lecz właśnie kobieta jest w jego sztuce figurą centralną, jako anima, dobry i łagodny duch świata. Patrząc wielkimi oczami na widza, kobieta nie mami, lecz zaprasza. Jest ona pierwiastkiem boskim w świecie, jednak nie w potocznym sensie tego słowa, lecz raczej filozoficznym, neoplatońskim.

Artysta szukał prawdy w różnych formach okultyzmu, także w rytuałach masonerii, w hierarchii, w której zaszedł bardzo wysoko. Od wczesnych lat pragnął „nieść pokój ludziom dobrej woli”. Z tą myślą przygotował w roku 1899 niewielką publikację, którą uznał później za swą najpiękniejszą książkę: "Le Pater". Był to tekst modlitwy "Ojcze nasz", wykaligrafowany po łacinie i po francusku, opatrzony inicjałami, które bardziej niż secesję przypominają średniowieczne manuskrypty. Są tam również monochromatyczne, wizjonerskie ilustracje, w których autor przedstawił drogi człowieka ku światłu. Światło wydaje się tu odległe, ludzie idą ku niemu z głębokiej ciemności.

W warszawskim Muzeum Narodowym obok sztandarowych dzieł wystawiono też mało znane, zdumiewające pastele Muchy. Powstawały równolegle z jego promiennymi panneaux, w okolicach roku 1900. Są ciemne, przestrzenne. Pokazują ludzi w otchłani, jakby potępionych w piekle. Trupie czaszki. Nad kieliszkiem absyntu pokłada się bezwładnie kobieta naga, gruba i brzydka - zupełnie inna niż te, które wcielały się w Wiosnę, Poranek lub Poezję. To musiała być także jakaś strona duszy artysty, którą starał się szlachetnymi dziełami przezwyciężać, lecz która widać nie dawała mu spokoju.

Alfons Mucha
Muzeum Narodowe w Warszawie, do 29 lipca, www.mnw.art.pl