Muzeum Narodowe w Warszawie szuka sponsorów, którzy wyłożą pieniądze na trzy monety z wizerunkami cesarzy starożytnego Rzymu. Wystarczy 35 tys. zł, by uzyskać wyjątkową na światową skalę kolekcję, która przyciągnie zwiedzających.

Cena niższa od rynkowej

Kuratorom Muzeum Narodowego w stolicy puls zabił mocniej, w momencie gdy zobaczyli trzy aureusy z wizerunkami cesarzy – Tyberiusza, Domicjana i Gordiana III. Pierwszą monetę wybito w 14 – 37 n.e, drugą w 86 roku n.e., trzecia pochodzi z 240 roku n.e.
Tylko tych egzemplarzy brakuje w muzealnej kolekcji. Polski kolekcjoner chce je sprzedać – i to tylko za 35 tys. zł. Proponowana cena jest znacząco niższa niż ich wartość rynkowa – przekonuje w liście do potencjalnych sponsorów Jack Lohman, przewodniczący rady powierniczej muzeum, i dodaje, że najprawdopodobniej poza British Museum nigdzie na świecie nie istnieje placówka, w której zachowałby się komplet monet z tych czasów. Polska kolekcja może więc stać się unikatem na skalę światową. Na razie większość eksponatów z liczącej 250 tys. obiektów kolekcji monet znajduje się w magazynach.
Reklama
Podobnie rzecz ma się z przeważającą częścią eksponatów w polskich muzeach: zalegają w magazynach ukryte przed wzrokiem zwiedzających. Na swoje pięć minut czekają nawet po kilkanaście lat, w najlepszym razie jeżdżą po świecie wypożyczone przez zagraniczne placówki. W przypadku Muzeum Narodowego w magazynach przechowywana jest zdecydowana większość spośród ok. 800 tys. eksponatów.
Reklama
We wrocławskim Muzeum Narodowym zbiory magazynowe liczą prawie 200 tys. obiektów. Wśród nich można znaleźć prawdziwe perły, m.in. „Pejzaż zimowy z łyżwami i pułapką na ptaki” z pracowni Pietera Breughela Młodszego, rokokowy „Portret chłopca” przypisywany Jeanowi Chardinowi, obraz „Wieczorem” Wassily Kandinsky’ego czy tkaniny koptyjskie sprzed ponad osiemnastu wieków. – Tych prac nie możemy wystawić, bo nie mamy galerii sztuki zagranicznej. Ale to się wkrótce zmieni – mówi Anna Kowalów, rzeczniczka muzeum.

Kolekcje w magazynie

Podstawowym problemem muzeów jest brak miejsca i pieniędzy. Ale także brak pomysłów i marketingowego podejścia do „sprzedaży” muzealnej oferty. Najlepszym tego przykładem jest bogata kolekcja polskiego designu – podziwiana przez zachodnich koneserów – która od dziesięcioleci zalega w magazynach oddziału MN w Otwocku.
Od kilku lat trwają co prawda poszukiwania odpowiedniego budynku, w którym można by je na stałe udostępnić zainteresowanym. Na razie bezskutecznie. – W grudniu planujemy jednak dużą wystawę czasową – obiecuje Katarzyna Wakuła, rzeczniczka Muzeum Narodowego. Tymczasem na świecie muzea designu cieszą się olbrzymim powodzeniem. Dla przykładu National Design Museum w Nowym Jorku dysponuje budżetem w wysokości 14 mln dolarów, zatrudnia na stałe ponad 72 pracowników, a odwiedza je ponad 160 tys. osób rocznie.



W muzeach coraz więcej zwiedzających
W ubiegłym roku muzea sprzedały ponad 36 mln biletów, czyli o 10 proc. więcej niż rok wcześniej – wynika z raportu Głównego Urzędu Statystycznego „Działalność instytucji kultury w Polsce w 2009 r.”. 513 tys. osób odwiedziło w 2009 roku Muzeum Powstania Warszawskiego. W 2007 roku było to ponad 300 tysięcy. Rekordy popularności pobiło Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau – odwiedziło je ponad 1,3 mln osób, najwięcej w 62-letniej historii.
Kilkugodzinne kolejki stały przed dziesiątkami muzeów w całym kraju w czasie majowej Nocy Muzeów. W tym roku w imprezie wzięło udział milion Polaków. Za liczbą widzów idzie też liczba samych muzeów. Tylko w ubiegłym roku przybyło ich 31, a do tego jeszcze powstało 10 nowych ogrodów botanicznych i zoologicznych.