"Z reżyserem trochę się ścieraliśmy, bo każdy miał swoją wizję, a telewizja też ma swoje wymogi. Ja chciałam bardziej uwypuklić ten czas, kiedy żyliśmy radośnie. Film wyszedł troszkę smutny, ale widzę, że się bardzo podoba, budzi emocje, i mogę się tylko z tego cieszyć" - powiedziała PAP Danuta Grechuta.
Reżyserem filmu, w którym wykorzystano liczne materiały archiwalne pokazujące twórczość Grechuty oraz wypowiedzi jego przyjaciół, jest Piotr Poraj-Poleski. "Archiwalia telewizji są na tyle ciekawe i bogate, że ciężko byłoby popsuć ten film. Wiele zależało tu od gości - Jana Kantego Pawluśkiewicza, Grzegorza Turnaua, Andrzeja Sikorowskiego i samej pani Danuty, której bardzo dziękuję, że powierzyła mi ten film" - podkreślił reżyser.
Danuta Grechuta przypomniała kulisy powstania jednego z największych przebojów jej męża - "Dni, których nie znamy". "To było podczas burzliwej rozmowy, kiedy Marek zatracał sens życia. To normalne u artysty i żeby go z tej depresji wyrwać ułożyła mi się taka metafora. Ja o niej zapomniałam, a Marek zapamiętał. I to była osnowa tej piosenki" - wspominała Danuta Grechuta.
Pytana o to, co najbardziej ujęło ją w jej mężu, odpowiedziała, że najprostsze cechy jego charakteru. "Marek ujął mnie przede wszystkim jako człowiek. Zaimponował mi cechami charakteru, które są potrzebne na co dzień - łagodnością i wyrozumiałością, chociaż sam jej też dużo potrzebował. Umieliśmy się nią nawzajem obdarzać i chyba dlatego przeżyliśmy 36 lat bez rozstań" - oceniła wdowa po artyście.