Rockmeni wykonali wszystkie swoje największe przeboje. Można było usłyszeć między innymi "Kashmir" czy "Stairway to Heaven". Tłum fanów Led Zeppelin śpiewał razem z wokalistą Robertem Plantem, który był - jak zwykle na scenie - bardzo charyzmatyczny.
Aż 20 milionów ludzi chciało obejrzeć i posłuchać członków ikony muzyki rockowej. Tyle osób polowało na bilety w internecie. Cenne wejściówki zdobyło 18 tysięcy widzów. Prawdziwe eldorado mieli ci, którzy zdobyli bilety i wystawili je na aukcjach internetowych. Jeden z fanów wylicytował podwójną wejściówkę za 83 tysiące funtów (około 415 tysięcy złotych).
Wielu widzów po mnóstwie bisów wyszło z koncertu z przekonaniem, że rockowi emeryci jeszcze potrafią nieźle dać czadu. Można było nawet usłyszeć, że 59-letni Robert Plant z kolegami brzmieli lepiej niż w latach 70., kiedy muzycy z Led Zeppelin święcili największe triumfy.
To był pierwszy taki występ zespołu od 19 lat. Wprawdzie wcześniej wystąpili dwukrotnie na imprezach charytatywnych, ale nie były to pełne koncerty.
Zespół Led Zeppelin został rozwiązany w 1980, po śmierci perkusisty Johna Bonhama. Wczoraj na londyńskiej scenie zastąpił go jego syn - Jason.
Wpływy z poniedziałkowego występu zostaną przekazane fundacji imienia Erteguna, która finansuje stypendia na uczelniach w USA, Wielkiej Brytanii i Turcji.