Pismo "Entertainment Weekly" publikuje zdjęcie Josha Brolina i Elizabeth Banks na okładce. To własnie ci aktorzy wcielą się w rolę pierwszej pary. W piśmie tym również znaleźć można kontrowersyjny wywiad z reżyserem - pisze DZIENNIK.

Reklama

Z rozmowy wynika, że zamiast dokumentu biograficznego Stone zaserwuje widzom komedię. Reżyser potwierdza obawy, które wywołał scenariusz: "Film o Bushu będzie zabawny, bo i Bush taki jest. Jest niezręczny, gapowaty i ciągle robi głupie miny, no to pośmiejemy się z niego. Co mi zrobią? Zdyskredytują mnie jako reżysera za coś takiego?" - pyta Stone.

Z ujawnionych scen wiadomo, że Stone pokaże Busha jako niezbyt mądrego, wygadanego eksalkoholika ogarniętego obsesją na punkcie Saddama Husajna i baseballu. "Nie mam dobrego zdania o tym scenariuszu. Nie tylko tu i ówdzie mija się on z prawdą, ale totalnie źle przedstawia faceta. Wyjdzie z tego jeszcze gorszy i jeszcze bardziej wyolbrzymiony obraz prezydenta, niż jest teraz" - potępił film Robert Draper, autor książki „Dead Certain: The Presidency of George Bush”. Biografowie Busha i historycy, którzy również przestudiowali skrypt, alarmują, że jest nieścisły i wręcz fałszywy.

Stone zaznacza, że scenariusz przypadkiem wyciekł do prasy i był jedynie wstępnym szkicem, ale krytycy zarzucają mu, że robiąc farsę z obecnych republikańskich rządów, chce wpłynąć na wynik wyborów i osłabić szanse Johna McCaina. Potwierdzeniem oskarżeń mają być naciski producentów, którzy chcą, aby zdjęcia do filmu zostały zakończone przed listopadowymi wyborami, a trailery posłużyły za konkurencję dla spotów kandydata Republikanów.

Politolodzy uspokajają jednak, że dzieło Stone’a nie przechyli szali zwycięstwa. "W tym momencie jest już oczywiste, że chodzi tu o satyrę na Busha, a nie dokument. Amerykanie raczej nie będą zaszokowani tym filmem. Nie uważam również, żeby powiązali go z osobą McCaina, który raczej trzyma się od Busha z daleka" - mówi w rozmowie z DZIENNIKIEM Mel Dubnick z Uniwersytetu New Hampshire.