W kinie „Światowid” odbył się przegląd filmów z udziałem i o Janie Himilsbachu. Wyświetlono „Rejs”, „Wniebowziętych”, „Monidło”, „Jak to się robi” i dokument „Himilsbach – prawdy, bujdy, czarne dziury”. Wdowa po patronie festiwalu, Barbara Himilsbach i reżyser Antoni Krauze wręczyli nagrodę zwycięzcy plebiscytu na najlepszego aktora z przypadku. Laureatem okazał się Henryk Gołębiewski, pozostawiajac w pobitym polu Grzegorz Borka (lepiej znanego jako Bolec), Katarzynę Cichopek, Pawła Kukiza, Annę Przybylską i Agnieszkę Włodarczyk.

Reklama

Wręcznie "Monidła" uświetniły koncerty zespołów: Zakopower, Chodowiacy, Caro Dance, a także Orkiestry Reprezentacyjnej Pomorskiego Okręgu Wojskowego, Big Bandu Mińsk Mazowiecki i Orkiestry Dni Naszych. Koncert „Artyści Himilsbachowi” i galę festiwalową zakończył pokaz sztucznych ogni. W tym roku mija 20 rocznica śmierci Jana Himilsbacha. Jego życiorys jest pełen sprzecznych faktów, których on sam nie tylko nie starał się prostować, ale wręcz bawił się sianiem zamętu w swej biografii. Według metryki Himilsbach urodził się... 31 listopada 1931 roku.

"On wniósł do kina swoją osobowość, życiowe doświadczenia i przeżycia. Nie tylko był aktorem niezawodowym, ale też poetą, pisarzem i scenarzystą. Himilsbach współtworzył swoje ekranowe postaci dając im twarz, ale też wymyślając dialogi, których nikt inny by nie napisał. Ten festiwal Mu się należał i będzie przypominał Jego niezwykłą osobę. Dla mnie Himilsbach to jedyne, czego żałuję z PRL-u" - wspomina patrona festiwalu Antoni Krauze.

"Marcel Proust spod budki z piwem" jest bohaterem niezliczonych, z reguły niecenzuralnych anegdot. Przynajmniej część z nich wymyślił sam. Wbrew temu, co twierdzili oszczercy, Himilsbach nie pił, on tylko " wprowadzał do swego organizmu bajowy nastrój". Najgorliwiej działał na niwie kultury, ale zarabiał na życie również jako kamieniarz na Cmentarzu Powązkowskim. Wykuł między innymi płytę nagrobną dla swego przyjaciela, Marka Hłaski.

Reklama