Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił wniosek adwokatów Alicji Kapuścińskiej o prowadzenie procesu przy drzwiach zamkniętych. Sędzia Małgorzata Borkowska uzasadniła to "potrzebą ochrony życia prywatnego i rodzinnego powódki". Dziennikarzy wyproszono z sali.

Reklama

Na rozprawie nie stawiła się ani Kapuścińska, ani pozwany autor książki Artur Domosławski - których reprezentowali adwokaci. Jako pierwszy świadek zeznawała Bożena Dutko, która była ostatnim sekretarzem Kapuścińskiego.

W marcu do księgarń trafiła książka Domosławskiego pt. "Kapuściński non-fiction". Publikacja, wydana nakładem "Świata Książki", kwestionuje m.in. wierność szczegółów opisywanych w słynnych reportażach Kapuścińskiego; opisuje jego powikłane związki z władzami i tajnymi służbami PRL; zawiera szczegóły o życiu intymnym pisarza i o trudnych relacjach z córką. Niektóre tezy oparto na wypowiedziach osób zachowujących anonimowość. Książka wywołała szeroką dyskusję nt. warsztatu reportera i pisarza i czasów, w których przyszło działać Kapuścińskiemu. Publikację wcześniej odrzuciło wydawnictwo Znak.



Wdowa po zmarłym w 2007 r. pisarzu złożyła pozew, w którym zarzuca autorowi i wydawcy naruszenie jej dóbr osobistych i domaga się wpłaty 50 tys. zł na Fundację im. Ryszarda Kapuścińskiego. Według pozwu naruszonymi dobrami są: prawo do dobrej pamięci po zmarłym mężu, prawo do życia prywatnego oraz prawa autorskie po mężu. Kapuścińska domaga się od pozwanych zaniechania naruszania tych dóbr i zaniechanie inkryminowanej publikacji - w części lub w całości. Jeden z adwokatów powódki zastrzegł, że żądania pozwu zostaną rozszerzone; nie ujawnił szczegółów.

Do pozwu dołączono wniosek o tzw. zabezpieczenie powództwa, czyli zakaz rozpowszechniania książki do wydania prawomocnego wyroku w sprawie. W lutym Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił tego wniosku, bo "powódka nie uprawdopodobniła wystarczająco swego roszczenia".

Sąd wziął pod uwagę, że Kapuścińska wiedziała, iż autor pisze książkę i zgodziła się na korzystanie przezeń z archiwum pisarza. Sąd wyjaśnił też, że sprawa dotyczy osoby publicznej, wobec której kryteria ochrony prawnej są odmienne niż wobec zwykłego człowieka. Sąd podkreślił ponadto, że od śmierci Kapuścińskiego minęły trzy lata, podczas których opisywano już niektóre okoliczności jego biografii. Prawomocne oddalenie wniosku o zabezpieczenie powództwa nie przesądza wyniku samego procesu.

Reklama



"Ta książka zaskoczyła mnie. Ja sama powierzyłam Arturowi Domosławskiemu napisanie książki pod roboczym tytułem >>Kapuściński w oczach świata<<" - mówiła w marcu Kapuścińska. Dopiero po jakimś czasie dowiedziała się, że autor pisze biografię i wyda ją w innym wydawnictwie. "Wszystkie te jego opowiadania, że ja wiedziałam, że on chce wydać (biografię - PAP) to kłamstwo" - dodała. Podkreśliła, że autor nie miał prawa pisać o życiu osobistym i "nie został upoważniony do pisania o córce". PAP dowiedziała się, że mieszkająca za granicą córka ma zeznawać w tym procesie.

Domosławski tłumaczył wcześniej, że rozumie, iż w książce są fragmenty, które mogą Alicji Kapuścińskiej sprawić przykrość, nie było to jednak - jak mówił - jego zamiarem. "Wydaje mi się, że nie da się napisać prawdziwej biografii jakiegokolwiek człowieka i zarazem nie sprawić nikomu przykrości i zadowolić wszystkich" - mówił. Nazywał działania Kapuścińskiej próbą "cenzury prewencyjnej".

Redaktor naczelny Znaku Jerzy Illg tłumaczył, że nie opublikował tej książki, bo chciał "być w zgodzie ze swym sumieniem". "Rysiek był moim przyjacielem, nie mógłbym spojrzeć mu w oczy, gdybym wydał taką książkę" - dodał.



Kapuściński zmarł 23 stycznia 2007 r. w wieku 74 lat. Pisano o nim jako o mistrzu reportażu literackiego i najwybitniejszym pisarzu wśród reporterów. Był podróżnikiem, reporterem, pisarzem, w latach 1958-1972 dziennikarzem i korespondentem Polskiej Agencji Prasowej. Mówiono o nim jako o kandydacie do literackiej Nagrody Nobla. Dzięki wyprawom do Etiopii i Iranu powstały książki, które przyniosły Kapuścińskiemu międzynarodową sławę - "Cesarz" (1978) i "Szachinszach" (1982).