Nawet najlepszym krytykom literackim znad Wisły nic nie mówi pisarski pseudonim Chaco. Tymczasem autorka pionierskiego bestsellera, książki "What The Angel Gave Me", w samej tylko Japonii sprzedała ponad milion egzemplarzy powieści. Właśnie tylu użytkowników komórek postanowiło ściągnąć książkę Chaco i przeczytać ją na wyświetlaczu telefonu.

Książka na komórkę to jeden z najnowszych japońskich hitów, a zarazem prężnie rozwijająca się gałąź przemysłu, która przynosi wydawcom niemal 100 milionów dolarów dochodu rocznie. I właśnie w kategoriach działalności przemysłowej można dziś rozpatrywać ów kulturowy fenomen, bo telefoniczne księgi nie odznaczają się na razie szczególną artystyczną wartością.

A to dopiero początek pożerania rynku literackiego przez nowe technologie. Tych ciekawostek nie sposób bagatelizować - ich popularność pozwala sądzić, że odcisną nieodwracalne piętno na kulturze. Marzą o tym naukowcy, którzy od wielu lat pracują nad innym wynalazkiem mającym stanowić ogromny przełom w dostępie do słowa pisanego - e-papierem, czyli wyświetlaczem elektronicznym przypominającym gabarytami, właściwościami i fakturą prawdziwy papier.

W przyszłości miałby częściowo zastąpić ten tradycyjny, przyczyniając się do ocalenia wielu tysięcy hektarów lasów. E-papier - przynajmniej na szeroką skalę - wciąż jest pieśnią przyszłości, więc póki co pozostaje nam obcowanie z literaturą dostarczaną na mniej lub bardziej tradycyjnych nośnikach.

Czytelnicy za kierownicą
Jednym z nich są coraz popularniejsze w Polsce książki audio. Współczesne audiobooki nie kierowane są już przede wszystkim do osób niewidzących (jak bywało przed laty), ale raczej do młodych ludzi prowadzących szybki tryb życia. Ci, którzy nie mają czasu na czytanie, rozwijają książkowe zamiłowania w drodze do pracy, słuchając w samochodowym odtwarzaczu aktorskich interpretacji ulubionych powieści - i chodzi tu nie tylko o literaturę popularną.

Jednym z przykładów ambitniejszej propozycji w gronie audiobooków są książki wydawane przez łódzkie wydawnictwo mała litera/studio. Jego właściciel, Michał Brzozowski, wraz z Karoliną Gruszką opracował jak dotąd trzy świetne edycje. Już pierwszy z tytułów - "Rycerz nieistniejący" Itala Calvina - pokazał, jaka literatura interesuje wydawcę: nietuzinkowa, niekoniecznie bestsellerowa, ale literacko wysmakowana i intelektualnie głęboka. Karolina Gruszka, aktorka znana z zamiłowania do literatury, uważa, że praca lektora "pozwala jej na pokazanie czytelnikom części swojego wewnętrznego świata".

Zaproszeniem do niego była między innymi książka Aglayi Veteranyi, niemieckojęzycznej pisarki rumuńskiego pochodzenia, "Dlaczego dziecko gotuje się w mamałydze". Wielokrotnie nagradzana powieść tragicznie zmarłej autorki to autobiograficzna historia dziewczynki wychowywanej przez parę wędrownych cyrkowców, piękna opowieść o wydziedziczeniu, strachu przed światem i poszukiwaniu własnej tożsamości. Także niedawna, najnowsza płyta, na której Gruszka prezentuje swój talent interpretatorski, każe spojrzeć w stronę literatury mało popularnej, lecz znakomitej. XVII-wieczne "Listy miłosne" przypisywane portugalskiej zakonnicy Marianie Alcoforado, nagrane dziś na dwóch płytach, to jeden z najambitniejszych projektów na polskim rynku książki czytanej. Jedno z klasycznych dzieł miłosnej epistolografii nie należy bowiem do dzieł znanych szerszej publiczności, a jego edycja ma szanse przypomnieć o tym zapomnianym arcydziele.

Audiobook się usamodzielnia
Modę na audiobooki starają się także wykorzystywać wydawcy książek popularnych na tradycyjnym rynku. Na najbliższe tygodnie Muza zapowiedziała edycję audioksiążek Haruki Murakamiego, a na rynku obecne są już "Stary człowiek i morze" Ernesta Hemingwaya w interpretacji Zdzisława Szczotkowskiego czy "Folwark zwierzęcy" Orwella czytany przez Tadeusza Sznuka. Do klasyki, choć mniej znanej, sięgnęło także wydawnictwo Bellona, dzięki któremu ukazały się dwie płyty przybliżające miłośnikom literatury utwory humorystyczne Stefana "Wiecha" Wiecheckiego, tu czytane przez Zbigniewa Buczkowskiego.

Rynek książki audio powiększa się z miesiąca na miesiąc. Jeszcze dwa lata temu wydawcy rzadko decydowali się na opracowywanie aktorskich interpretacji książek, a czynili to niemal wyłącznie w przypadku największych bestsellerów. Dziś wydania audio nie są już tylko uzupełnieniem do wydań papierowych, ale ukazują się często niezależnie od nich. I nie dotyczy to jedynie beletrystyki, lecz także książek poradnikowych, psychologicznych i popularnonaukowych. Do niedawna niewykorzystywany rynek audiobooków dziś staje się coraz ciaśniejszy, a żeby sprzedać książkę, trzeba ją dobrze wypromować.

Pisarz aktorem

Na znakomity marketingowy pomysł wpadło więc wydawnictwo W.A.B., którego nakładem ukazały się ostatnio dwie książki czytane przez samych autorów. Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej Michała Witkowskiego i Dżuma w Breslau Marka Krajewskiego to pierwsze dwie pozycje, w których znani pisarze pokazują zdolności aktorskie. I choć powierzenie im takiego zadania było ryzykowne, przyznać trzeba, że okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż oba audiobooki wiele zyskują na autorskich interpretacjach.

Barbara… i Dżuma… dostępne są w księgarniach w skompresowanym formacie mp3. Dzięki temu ich dystrybucja może się odbywać także przez internet, a książki da się przenosić i odtwarzać na miniaturowych odtwarzaczach. Nie musimy więc nosić ze sobą ciężkich tomów, wystarczy mała empetrójka. Pozostaje jednak równie niewielkie pytanie, proste i tylko z pozoru patetyczne. Dokąd to prowadzi? Czy renesans książki czytanej jest tylko mało znaczącą, krótkotrwałą modą? A może tendencją, która z czasem będzie się umacniać? Zanim więc oddamy się słuchaniu i zmienimy czytelnicze przyzwyczajenia na przyzwyczajenia literackich melomanów, zanim na naszych telefonach czytać będziemy 200-znakowe akapity, a jedna kartka e-papieru zastąpi liczne tomiszcza, cieszmy się tradycyjnymi książkami. Przecież żaden cud techniki nie zastąpi nigdy starej, poczciwej książki. Uczmy się je czytać - kto wie, jak długo będą jeszcze żyły.





















Reklama