W ostatnich dniach sierpnia 2015 r. Wisła na wysokości Warszawy osiągnęła rekordowo niski poziom - 26 cm. Rzeka odsłoniła wtedy zabytki, które spoczywały na jej dnie, m.in. elementy elewacji Pałacu Kazimierzowskiego, które zostały zrabowane podczas potopu szwedzkiego.
Jak powiedział Krasucki, niewykluczone, że w i tym roku może się powtórzyć taka sytuacja. "Wisła już w tym momencie jest na bardzo niskim poziomie, a wiadomo, że będzie on spadał, także można liczyć się z tym, że rzeka odsłoni parę skarbów" - stwierdził.
Dyrektor Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Hubert Kowalski, który od 2009 r. prowadził prace archeologiczne nad Wisłą, powiedział w rozmowie z PAP, że nie zamierza jednak prowadzić wykopalisk w tym roku. Można powiedzieć, że wykorzystaliśmy korzystną sytuację, która powstała przy niskim stanie wód w 2015 r. - wyzbieraliśmy wtedy większość obiektów, do których można było dotrzeć przy mieliznach - zaznaczył.
Jak wyjaśnił dr Kowalski, w Wiśle są miejsca, które pomimo niskiego stanu wody są ciężko dostępne. Jest tam za płytko, by puścić sonar, ale też za głęboko, by nurkować i przeprowadzić badania. Z doświadczenia widzę, że najsensowniejsze byłoby odcięcie części rzeki i przeprowadzenie tam regularnych prac wykopaliskowych - na zasadzie odsłaniania warstwy po warstwie. Do tej pory robiliśmy to na zasadzie "rachunkowej", badaliśmy tam, gdzie rzeka odsłaniała obiekty, ale jest to ryzykowne, bo Wisła jest nieprzewidywalna i bywały momenty, że poziom rzeki podnosił się gwałtownie z godziny na godzinę - wytłumaczył.
Jak podaje IMGW, Wisła znajduje się teraz w tzw. strefie wody niskiej. W piątek stacja pomiarowa Warszawa-Bulwary zanotowała 50 cm. Jak dodał, stan wody opada od ponad miesiąca i w najbliższej perspektywie cały czas będzie opadał.