Prymas Polski abp Wojciech Polak w homilii podkreślił, że przychodzi nam dziś żegnać pana profesora w trudnym dla Polski, dla Europy i dla świata czasie. To, czego doświadczamy w ostatnich dniach i tygodniach, nie jest z pewnością wytchnieniem, na które wszyscy liczyliśmy po długich zmaganiach z pandemią - podkreślił.
Pandemia natomiast, jak przypomniał, spowodowała, że dopiero po dwóch latach od śmierci artysty można go uroczyście pożegnać. Z kolei "ból i niepokój wywołany barbarzyńską wojną w Ukrainie" przywodzi na myśl temat, który Penderecki poruszył w swoim słynnym dziele pt. "Pasja według świętego Łukasza". Przywołując słowa twórcy, prymas wskazał, że Penderecki "sięgnął wtedy właśnie po archetyp Pasji, by +wypowiedzieć nie tylko mękę i śmierć Chrystusa, ale i okrucieństwo naszego wieku, męczeństwo Oświęcimia+".
Zdaniem prymasa, dzieła twórcy "są bowiem nie tylko świadectwem czasu i wrażliwości wielkiego człowieka, ale są zawsze swoistym memento", a także "współbrzmią dziś z papieskim wołaniem, że +nie wolno nam się do tej wojny przyzwyczajać+".
Hierarcha wskazywał w tym kontekście na konieczność powrotu do chrześcijańskich wartości. Zdaniem prymasa zmarły mistrz uczył nas, czym w istocie jest muzyka i że może ona poruszać i zmieniać ludzkie życie na lepsze.
Prezydent Andrzej Duda przypomniał o najważniejszych osiągnięciach artystycznych Krzysztofa Pendereckiego, między innymi o utworze „Siedem bram Jerozolimy”, stworzonym na zamówienie miasta Jerozolimy z okazji jubileuszu trzech tysiącleci istnienia miasta. Podkreślił, że jest to jeden z dowodów światowej sławy polskiego kompozytora i dyrygenta. Przypomniał, że na jego twórczość miało wpływ między innymi pochodzenie z rodziny o ormiańskich i niemieckich korzeniach oraz „przeniknięcie polską kulturą”.
Według prezydenta na szczególne docenienie zasługuje przywiązanie Pendereckiego do Krakowa i Polski, które sprawiło, że całe życie spędził w swoim mieście i kraju, mimo że - jak zauważył prezydent - mógł wybrać każde inne miejsce na świecie. W jego twórczości było słychać wszystko, co było udziałem naszego narodu, również ból i cierpienie – dodał.
Wicepremier, minister kultury Piotr Gliński przypomniał, że "Krzysztof Penderecki, urodzony w 1933 roku, jako dziecko doświadczył okrucieństwa wojny – będąc kilkuletnim chłopcem był świadkiem zagłady przez Niemców żydowskiego świata w rodzinnej Dębicy". Zapamiętał też dobrze, jak kilka lat później żołnierze rosyjscy palili książki i nuty z jego rodzinnej biblioteki. Nie miał z czego grać na skrzypcach, zaczął więc sam tworzyć muzykę. Choć – jak przypomnieliśmy to wczoraj – zapamiętał dobrze huculskie nuty, które grał mu ojciec w domu, gdzie muzyka była zawsze obecna - dodał.
Wskazał, że "jako kompozytor Penderecki naznaczył historię XX i XXI wieku, podobnie jak genialny Fryderyk Chopin naznaczył wiek XIX".
Od początku swojej drogi Krzysztof Penderecki dotykał spraw najistotniejszych: grozy, jaką budziło i wciąż budzi użycie broni nuklearnej - w +Trenie. Ofiarom Hiroszimy+, okrucieństw władzy w operze +Diabły z Loudun+ czy duchowej historii polskiej potrzeby wolności i solidarności, a zarazem gotowości do ponoszenia najwyższej ofiary w walce o te wartości – co w tej chwili świat cały obserwuje dobitnie na Ukrainie – w mądrym i pięknym, pisanym przez 25 lat +Polskim Requiem+ - powiedział wicepremier.
Ocenił, że "głęboko poruszająca +Ciaccona+, poświęcona pamięci św. Jana Pawła II, stała się zarazem najbardziej charakterystycznym motywem ścieżki dźwiękowej filmu +Katyń+ Andrzeja Wajdy". Dodał, że Penderecki potrafił w sposób wyjątkowy łączyć to, co osobiste – brat jego matki został zabity w Katyniu – z tym, co uniwersalne, co dotyczy i dotyka nie tylko wszystkich Polaków, ale wszystkich ludzi.
Minister kultury zauważył, że "Opus Magnum Krzysztofa Pendereckiego, wspominana dzisiaj +Pasja według św. Łukasza+, to dzieło, które zdumiało swą śmiałością luminarzy światowej awangardy muzycznej, to także dzieło, które doskonale wpisało się w wielowiekową tradycję przedstawiania Męki Pańskiej, wchodząc w dialog z genialnymi Pasjami Jana Sebastiana Bacha". To jednocześnie dzieło napisane wbrew reżimowi komunistycznemu, wrogo przecież nastawionemu zarówno do zachodniej awangardy, jak i muzyki sakralnej. Dzieło to – jak wskazywał profesor Mieczysław Tomaszewski – to jeden z owych wielkich gestów, które utorowały Polsce drogę do odzyskania wolności - zaznaczył.
Wicepremier zwrócił uwagę w swoim przemówieniu także na to, że Penderecki był "cichym i serdecznym człowiekiem, którego mądrość i dobroć skrywały się za tym subtelnym uśmiechem".
Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski podkreślił, że Krzysztof Penderecki był wielkim ambasadorem tego miasta, a "jego zasługi są tak wielkie, że był jedynym wyróżnionym dwoma najwyższymi odznaczeniami krakowskimi – medalem Cracoviae Merenti i honorowym obywatelstwem". Z Akademią Muzyczną związany był całe życie. W 1972 r. został jej rektorem i dzięki jego staraniom Państwowa Wyższa Szkoła Muzyczna była pierwszą wyższą uczelnią muzyczną, która uzyskała miano akademii. Jeżeli można użyć takiego określenia, tchnął w nią nowego ducha. Pewne rzeczy, które zaczął, istnieją do dzisiaj i są wizytówkami tejże akademii - zwrócił uwagę.
Dodał, że Krzysztof Penderecki był "nie tylko wielkim muzykiem, kompozytorem, ale także przyjaznym człowiekiem, który współpracował z młodymi, prowadził ich, uczył ich w ramach przyjaźni". To, jakim był człowiekiem, sadzę, że najlepiej ilustruje kwestia księgi kondolencyjnej, która tutaj jest i która została wyłożona po jego śmierci. Jeżeli popatrzymy na te wpisy tak pełne emocji - a księga się naprawdę błyskawicznie zapełniła – to zobaczymy, jak był kochany przez miasto. Miasto, w którym pozostanie nie tylko jego muzyka. Pozostanie Akademia Muzyczna, która w nim znalazła swojego patrona, dąb na Plantach, który został wkopany w 80. rocznicę jego urodzin, sala audytoryjna w Centrum Kongresowym nazwana jego imieniem. Przede wszystkim jednak pozostanie w pamięci wszystkich krakowian - podsumował Majchrowski.
Ambasador Niemiec w Polsce Arndt Freytag von Loringhoven przeczytał list od prezydenta Niemiec Franka-Waltera Steinmeiera. Strata tego wielkiego artysty, który władał biegle naszym językiem, dla wielu w Niemczech jest bardzo dotkliwa, tak, jakby był jednym z nas. I rzeczywiście Krzysztof Penderecki i jego twórczość na różne sposoby powiązana jest z Niemcami - zauważył.
W ocenie prezydenta Niemiec "muzyka Pendereckiego wypływała z umysłu pełnego głębokiej refleksji, wiedzy historycznej i filozoficznego przekonania, ale z taką samą mocą płynęła z serca pełnego rytmu, dźwięku i melodii. Jako człowiek wolny, niesłychanie twórczy i w najlepszym tego słowa znaczeniu niezależny, stał się ważnym pośrednikiem między polskim i niemieckim narodem".
Dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej Waldemar Dąbrowski powiedział, że Krzysztof Penderecki "wyzwoloną nutą napisał wolną Polskę". Pisał lewą i prawą ręką, bo Bóg dał mu pełne poczucie symetrii, pisał powagą osoby, bo taką go stworzyła opatrzność, pisał otwartym sercem, bo je miał. Był kimś absolutnie niezwykłym, wystarczyłoby się odwołać do rezultatów wielkiego popaździernikowego konkursu kompozytorów polskich, gdzie, jako 26-latek zajął pierwszą, drugą i trzecią nagrodę - opowiadał.
A potem otwiera się fenomenalna kariera, która wiąże się z jego wielką kreacją w dziedzinie sonoryzmu. Ktoś powie, że stworzył nową przestrzeń dźwięku, ale on stworzył całkowicie nową przestrzeń niezgody na filozofię i praktykę socjalizmu i idei tamtego czasu. On się upomniał swoim głosem o poczucie wolności, o prawo przeżywania młodości, o to, by świat był pełniejszy, mądrzejszy i lepszy - dodał. Mówił, że "po odejściu od sonoryzmu wykreował nam świat nowego romantyzmu". Dąbrowski nawiązując do +Pasji według św. Łukasza+ podkreślił, że był to nie tylko hołd złożony naprawie relacji polsko-niemieckich, ale to był też czas 1000-lecia chrześcijaństwa w Polsce, którego nie mogliśmy obchodzić". A przecież to był dopiero początek jego gestów natury politycznej. Na ogół jesteśmy wdzięczni politykom za wolną Polskę od 89 roku, ale kto nam wyznaczał drogę, którą poszliśmy? Czy przypadkiem nie Penderecki, nie Miłosz, nie Wajda nie te wielkie postaci kultury polskiej, w których dziełach nieustannie pobrzmiewała niezgoda na zastane i pragnienie lepszego świata? - pytał Dąbrowski. Jego zdaniem "Penderecki w 1980 jasno się wypowiedział, komponując Lacrimosę z +Polskiego Requiem+". To właśnie ten utwór towarzyszył mu, kiedy jego prochy składano w krypcie w Panteonie Narodowym.
Rektor Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego Krakowie prof. Wojciech Widłak przypomniał, że Krzysztof Penderecki przez kilkadziesiąt lat był profesorem na tej uczelni, a 15 lat stał na jej czele. Służył jej swoim autorytetem, wizją i postawą w trudnych latach komunizmu, a także potem, w czasach odzyskanej wolności - mówił.
Znaliśmy go jako pełnego ciepła i życzliwości człowieka, a zarazem wizjonera, architekta wielkich dzieł muzycznych i autora koncepcji ogrodów lusławickich, które nazwał partyturą natury - dodał. Mówił nam, że muzyka jest jego miłością, namiętnością i tęsknotą, że wypełnia jego życie, wzrastając jak wielkie drzewo, które musi być podwójnie zakorzenione w ziemi i w niebie - wspominał.
Wyznał, że Penderecki "swoich studentów uczył, że młody człowiek powinien być buntownikiem, że przywilejem młodego wieku jest chęć zmiany świata, chęć uczynienia go barwniejszym i nowocześniejszym, że artysta musi być wszechstronny, że w sztuce nadal i zawsze jest miejsce na natchnienie i przeżycie, że trzeba słuchać siebie i mówić swoim głosem".
Wspomnienie obecnej na pogrzebie Elżbiety Pendereckiej zostało odczytane. To dla mnie niezywkle trudna chwila pożegnać najukochańszego męża, żegnając go mam nadzieję, że jest nadal z nami wszystkimi dzięki swojej muzyce - napisała.
Dziękuję ci Krzysiu za wszystkie twoje utwory, byłeś w nich zawsze sobą, odważnie podejmując w niej tematy ważne dla ludzi, dla kultury i dla natury: ona pozwala nam zachować człowieczeństwo. Mówiłeś, że swą sztuką kompozytor powinien dawać świadectwo czasu, historii, prawdy i piękna. Mówiłeś też, że kompozytor musi opowiadać się po stronie wartości, bo muzyka to wartość. Dzięki niej jesteśmy lepsi, ona pozwala nam zachować człowieczeństwo - wspominała. Kochany Krzysztofie, tuż przed śmiercią zwierzyłeś mi się, że chciałbyś napisać 9 Symfonię. Mówiłeś, że masz tę symfonię w głowie, ale nie możesz już komponować, stawiać na papierze nut, siły nie pozwalają. Pewnie komponujesz tę swoją 9. tam na górze, w niebiańskim ogrodzie, w przestrzeni anielskich drzew - napisała.
Uroczystość pogrzebowa
Uroczystość miała charakter państwowy. Wzięli w niej udział rodzina i przyjaciele, a także przedstawiciele najwyższych władz państwowych: wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, wiceminister kultury Jarosław Sellin, Minister w KPRP Wojciech Kolarski, były prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski. W wydarzeniu uczestniczyli także reprezentacje władz samorządowych oraz środowisk artystycznych i kulturalnych. Skrzypaczka Anne-Sophie Mutter, z którą przyjaźnił się 25 lat i dla której napisał II koncert skrzypcowy "Metamorofozy", za nagranie którego w 1998 roku dostali nagrodę Grammy, wykonała wraz z organistą Andrzejem Białką "Ave Maria" Jana Sebastiana Bacha. Z kolei klarnecista Michel Letchiec po pogrzebie wykonywał utwory Pendereckiego.
Podczas liturgii zabrzmiały m.in. „De Profundis z Siedmiu bram Jerozolimy”, „Passacaglia z Serenady na smyczki”, „Lacrimosa” i „Agnus Dei” w wykonaniu Chóru Filharmonii Narodowej oraz Orkiestry Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa Sinfonietty Cracovii. Sopranistka Iwona Hossa wraz z Chórem Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie wykonała Lacrimosę z "Polskiego Requiem".
Po zakończeniu ceremonii urna z prochami kompozytora została złożona w Panteonie Narodowym w krypcie pod prezbiterium kościoła św. św. Piotra i Pawła.
Penderecki zmarł w swoim krakowskim domu 29 marca 2020 r., w wieku 86 lat. Był kompozytorem, dyrygentem, pedagogiem muzycznym; doktorem honoris causa 39 uniwersytetów, honorowym członkiem najważniejszych światowych akademii artystycznych i naukowych, Kawalerem Orderu Orła Białego.