10 milionów złotych to za mało na działalność takiego teatru jak Teatr Polski we Wrocławiu. Powinniśmy mieć 3 miliony złotych więcej - mówi Krzysztof Mieszkowski - dyrektor placówki. Ubiegłoroczny, kilkusettysięczny dług został zlikwidowany, dzięki trudnym decyzjom. Teatr oszczędzał, nie grając kilkudziesięciu spektakli.
Z 50 tysięcy długu na koniec poprzedniego roku teraz zrobiło się 600 tysięcy. To sytuacja nie do zaakceptowania - mówi zarządzający kulturą wicemarszałek dolnośląski Radosław Mołoń.
Nie jestem sądem ani prokuraturą, ale pojawiały się pewne wątpliwości w wyniku kontroli - dodaje. Przekonuje, że można te środki dodawać inaczej. Chodzi między innymi o wysokie kontrakty reżyserów: Krystiana Lupy i Jana Klaty. Dyrektor Mieszkowski zapewnia, że płaci stawki rynkowe.
Marszałek Mołoń zgadza się, że placówka ma za mało pieniędzy. Wskazuje, że trzeba zbilansować koszty, zaktualizować budżet choćby o wskaźnik inflacji.
Komentarze (5)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeO Matko, jak się wystawia polską klasykę w wersji KLOACZNO-ŚCIEKOWEJ, to czemu ten dupek się dziwi, że widze go obgwizdują, nie chcą chodzić na spektakle, a v-marshall Mołoń musi se od ust odejmać, żeby dofinansować ten teatr. Potem jeszcze ten dupek Klata pisze, że sztuka powinna wywoływać EMOCJE. Jak on chce emocji, to niech idzie na mecz bokserski, albo do klubu z panienkami na rurze. ASztuka powinna wywoływać WZRUSZENIE - serca, lub ramion, u niego częściej chyba to drugie. Ja na miejscu v-marshala kazałbym derektorowi Mieszkowskiemu zastosowanie wobec tego śmierdziela-Klaty procedurę noga-dupa-drzwi, a na pewno wszystko się jakoś samo ułoży.
Hej !-