Dlaczego jeden z największych współczesnych pisarzy irlandzkich pisze pierwszy w życiu kryminał?


John Banville: Zacząłem czytać książki Georgesa Simenona, ale nie te z cyklu o komisarzu Maigret, za którym specjalnie nie przepadam. Te nazywane przez niego poważnymi powieściami, jak Brudny śnieg, Księżyc w tropikach czy Zniknięcie pana Monde. Byłem pod ogromnym wrażeniem wspaniałych efektów, jakie osiąga prostymi środkami. Zastanowiłem się, czy sam mógłbym stworzyć coś podobnego i tak powstała Tajemnica Christine Falls. Pisanie tej powieści potraktowałem też jako przerwę w monotonii codziennej pracy pisarskiej, w tym, co robię zazwyczaj. Aby podkreślić tę różnicę, przyjąłem pseudonim i tak narodził się Benjamin Black.

Lubi pan czytać kryminały?

Uwielbiam ten gatunek. Zaczynałem od kryminalnych opowieści angielskich dam, takich jak Agatha Christie, Josephine Tey, Margery Allingham i Dorothy L. Sayers. Później zafascynowała mnie bardziej cyniczna szkoła pisarzy amerykańskich - Raymonda Chandlera, Dashiella Hammetta czy Jamesa M. Caina. Jeszcze później natrafiłem na wspaniałego Richarda Starka, którego powieści o zawodowym kryminaliście Parkerze wykraczają poza ramy gatunku. Dla mnie to arcydzieła.

Tajemnica Christine Falls to książka o bardzo starannie odmalowanym tle historycznym. Dlaczego wybrał pan lata 50. na czas akcji?


Fascynuje mnie tamten okres, mam wrażenie, jakby ta dekada była stworzona specjalnie na potrzeby czarnego kryminału: papierosy, alkohol, podejrzani mężczyźni w wymiętych kapeluszach i szykowne kobiety w nylonowych pończochach. Pisząc Tajemnicę... , zagłębiałem się w moje najdawniejsze wspomnienia, aby odtworzyć szczegóły epoki. Było to bardzo przyjemne doświadczenie i mam nadzieję, że część tej radości jest obecna w książce.

Czy Irlandia w tamtych latach była rzeczywiście krajem tak skorumpowanym, jak wynika to z pańskiej książki?


Patrząc z dzisiejszej perspektywy, można odnieść wrażenie, że Irlandia w latach 50. pod wieloma względami przypominała kraje Europy Wschodniej zdominowane przez ZSRR. Naszą partią komunistyczną był Kościół katolicki, równie skostniały ideologicznie i represyjny. Oczywiście nieustannie zapewniano nas, że jesteśmy wolni, podczas gdy Wschód pozostaje zakuty w kajdany. Musieliśmy czekać aż do lat 90., żeby zrzucić nasze własne, religijne pęta i osiągnąć pewien poziom wolności, o ile w ogóle uznamy, że człowiek może być wolny. Wówczas dopiero zaczęliśmy odkrywać, jak bardzo skorumpowanym krajem była Irlandia. To był szok, z którego do dziś nie możemy się otrząsnąć.










Reklama