Aktor, kojarzony dziś raczej z roli doktora Burskiego w bijącym rekordy popularności serialu niż z ról w Teatrze Narodowym, jako motto powziął sobie najwidoczniej niedawną nazwę praskiego teatru (Nowy) i pokazał w nim zupełnie nowe oblicze dramatu Sławomira Mrożka. Bo chociaż w tekście dokonano jedynie nieznacznych cięć, a scenografia i ruch aktorów świadczą o uważnym czytaniu przez reżysera didaskaliów, cało nie uszła w tym przedsięwzięciu ani logika postaci, ani odrobina subtelności w ironii i absurdzie, których oczekuje się od inscenizacji „Emigrantów”.

Reklama

Scena jest zbudowanym z rur i pleksi wnętrzem obskurnej sutereny. Zlew, dwa łóżka, stół i mnóstwo kolorowych drobiazgów. Pan AA – u Mrożka cierpiący na chroniczną niemożność błyskotliwy intelektualista – to w wykonaniu Tomasza Kota chory na własną dumę, momentami nieznośnie zniewieściały gaduła. Pan XX grany przez Wojciecha Mecwaldowskiego to jeszcze bardziej nieznośny typ, bo tak jak literacki pierwowzór pozostawia go chamskim robolem (bystrym i myślącym więcej niż umie powiedzieć, ale jednak chamskim robolem), tak o tym ze sceny trudno cokolwiek powiedzieć. Może poza tym, że niełatwo go zrozumieć i to wcale nie przez pokrętność wywodu, ale z powodu dykcji, która rozpływa się w niepotrzebnym krzyku. Na dodatek obaj aktorzy próbują z każdej wymiany zdań zrobić gag. Zupełnie jakby ktoś co jakiś czas zmieniał pilotem kanał i trafiał na inny odcinek komediowego serialu. Nawet fragmenty kolęd i huki fajerwerków rwą się podejrzanie gwałtownie. Ciągłość i spójność popłynęły wraz z głośno spuszczaną starymi rurami wodą. Może to i nie powinno dziwić, bo przecież trzej twórcy przyzwyczajeni są do efektów pracy liczonych w odcinkach, a to mogło wyrobić w nich już nawyki. A jednak trudno uwierzyć, że aktor, który pracował z Jerzym Grzegorzewskim i Tadeuszem Konwickim, nie zauważył, że wpuścił Mrożka w telewizyjny kanał.

Wygląda na to, że z niektórymi zdolnymi aktorami, którzy biorą się za reżyserowanie, jest jak z najlepszymi sprzedawcami pączków w cukierni. Pracują w niej 20 lat, wszyscy ich znają i chwalą, ale to jeszcze nie znaczy, że będą potrafili robić pączki. Nawet znając przepis i mając pod ręką wszystkie składniki, trzeba jeszcze umieć je mieszać z wyczuciem i doprawiać do smaku.

„Emigranci”

Sławomir Mrożek

Reklama

reż: Artur Żmijewski

Teatr Praga w Warszawie

premiera 18 września