"Szeroki krąg"
Wojciech Wieteska
Fotoplastikon, Warszawa
do 17 lutego



W 1929 roku niemiecki fotograf August Sander wydał album Oblicza czasu - 60 portretów zwykłych ludzi. Cukiernik, bezrobotny, murarz w roboczym albo odświętnym ubraniu patrzyli prosto w obiektyw, prezentując kadzie, trzymając pryzmę cegieł tudzież opierając się na laseczce. Tamta publikacja była zaledwie początkiem monumentalnego, nigdy nie ukończonego projektu Sandera -- próby przedstawienia spektrum niemieckiego społeczeństwa na początku XX wieku. Fotografia - technika trudna, jeszcze prawie pionierska - działać miała jak chirurgiczny skalpel; miało być obiektywnie, analitycznie i totalnie. Ponad 80 lat później za sfotografowanie swojego społecznego widnokręgu zabrał się Wojtek Wieteska.




Reklama

Projekt Wieteski, cykl zupełnie współczesnych portretów, warszawiaków można oglądać nie w albumie, ale w medium wprost idealnym do tego celu - drewnianej beczce warszawskiego fotoplastikonu, w którą zagląda się przez stary, cynowy binokular. Nie dajmy się jednak historycznym dekoracjom, zdjęcia Wieteski nie mają w sobie nic z retro-sentymentalizmu; są absolutnie świadome przemian, którym poddawała się fotografia w ostatnich kilku dekadach. Spokojnie mogłyby trafić do ambitnej komercyjnej galerii; pokazywanie tych kadrów w miejscu popularnym, gdzie w trudzie i znoju wskrzesza się warszawską tożsamość, tylko dodaje ich pieprzu. To, co cieszy rodziny z dziećmi i hałaśliwą grupę meksykańskich turystów, też może być świetną fotografią. To, co ogląda się w trójwymiarze i za szkiełkiem, tak jak kiedyś oglądało się roznegliżowane zdjęcia w objazdowych cyrkach, też może być współczesne.



Wieteska sfotografował 49 osób ze swojego otoczenia: przyjaciół, rodzinę i bohaterów zwykłych, rutynowych sytuacji - panią z urzędniczego okienka, przedszkolankę, psychologa. To nie są analityczne portrety - oglądamy ludzi zakłopotanych, ostentacyjnie prężących się przed obiektywem, podejrzanych w czasie snu albo wyglądania przez okno. W tle migają landamarki współczesnej Warszawy: Syrenka, most Świętokrzyski, kolumna Zygmunta -- to w końcu projekt stworzony na zamówienie opiekującego się Fotoplastikonem Muzeum Powstania Warszawskiego, warszawskocentryczność musiała być tu widoczna. Do tych współczesnych zdjęć dobudowano ascetyczną narrację trochę jak z początku wieku - każdy z bohaterów opisany jest imieniem i nazwiskiem oraz zawodem.

To konsekwetnie stosowana formuła - teść Wieteski przedstawiony jest jako "felietonista", syn (na zdjęciu powyżej) - jako "przedszkolak", przyjaciele - jako "operatorzy filmowi", "właściciele sklepu". Nawet osobista i pełna emocji fotografia puszcza oko do swoich historycznych korzeni. Zdjęcia z "Szerokiego kręgu" to oczywiście fotografia trójwymiarowa. Na poruszającym się bębnie fotoplastikonu zdjęcia umieszczono w parach, oglądane przez okular podwójne fotografie zbiegają się w 3D. Ale to nie są, tak jak początkowo planowano, kadry wykonane przykurzonymi aparatami ze zbiorów Fotoplastikonu - Wieteska pisał na swoim blogu, że sprawiły mu niemało kłopotu - tylko zdjęcia zrobione cyfrówką najnowszej generacji, którą artysta dostał do testowania. Fotografia idzie do przodu, zalotnie puszczając oko do tego, co było. To się nazywa zrównoważony, ale błyskotliwy rozwój.