Genderowy kalejdoskop
W nowym roku unikniemy nerwowego truchtu od galerii do galerii. Wystaw będzie mniej, ale galerie i muzea koncentrują swoje siły i możliwości na wystawach wizerunkowo ważnych i przede wszystkim krytycznych. Już głośno o przygotowywanej na czerwiec wystawie „Ars Homo Erotica” – pokazie organizowanym przez Muzeum Narodowe w Warszawie. Przekrojowa wystawa poświęcona będzie sztuce homoerotycznej, męskiemu aktowi i tożsamości lesbijskiej. Wygląda na to, że muzeum rzeczywiście ma zamiar zerwać z zachowawczymi przeglądami prac z kolekcji i stać się miejscem, w którym pokazuje się sztukę aktualną. Ma być politycznie i lokalnie, z akcentem na sztukę środkowoeuropejską.
Podobne tematy na warsztat bierze warszawska Zachęta, gdzie od marca oglądać będzie można importowany z Museum Moderner Kunst w Wiedniu pokaz „Gender check/Sprawdzam płeć! Kobiecość i męskość w Sztuce Europy Wchodniej”. Na pokaz składa się ponad 400 prac artystów z regionu przepracowujących tematy zmieniających się wzorców płci kulturowej. Polski głos w ramach tej wystawy to prace Wojciecha Fangora, Katarzyny Kobro i Katarzyny Kozyry. Wygląda na to, że tematy gender osadzone kontekście bloku wschodniego to kuratorski hit tego sezonu.
Badajmy korzenie
Osobnym blokiem wystaw będą te poświęcone rozliczeniom z przeszłością i genealogii sztuki współczesnej, zwłaszcza polskiej. Ambitne wykopki w modernizmie kontynuować będzie warszawskie Muzeum Sztuki Nowoczesnej, które już w lutym pokaże wystawę „Pułapki nowoczesności" – to pokaz współorganizowany z Muzeum Sztuki Współczesnej w Barcelonie. Tym razem na Pańskiej zaprezentowane zostaną prace odnoszące się krytycznie do modernistycznych utopii i obietnic nowoczesności. Możemy spodziewać się prac o przemianach przestrzeni, zmianie społecznej i narodzinach kultury masowej. Na wystawie obejrzeć można będzie m.in. pracę Gordona Matta-Clarka – nowojorskiego performera, który zasłynął z tak zwanych cięć – brawurowych interwencji w tkankę miasta, usuwania fragmentów murów, a także prace Pauliny Ołowskiej.
Drążmy głębiej. „Modernizacje 1918 – 39. Czas przyszły dokonany” pokaże w marcu Muzeum Sztuki w Łodzi. Kraje środkowoeuropejskie zaprezentowane zostaną jako miejsca rozwoju kulturalnego i przemysłowego, ożywczych prądów i zaskakującego postępu. Warto patrzeć na te wystawy – łódzką i warszawską – jako na tematyczną całość. Łódzkie muzeum proponuje również inny okołohistoryczny pokaz: w październiku pokaże wystawę zderzającą dorobek performerów z lat 70., Zbigniewa Warpechowskiego i Marka Koniecznego, z twórczością Cezarego Bodzianowskiego i Piotra Uklańskiego.
Aleja (polskich) gwiazd
Wygląda na to, że wizyty megacelebrytów światowej sztuki w tym roku raczej nas ominą. Szykują się za to pokazy polskich pierwszoligowych artystów. W październiku Zachęta zaprezentuje przegląd prac Goshki Macugi, tworzącej w Londynie artystki, która w 2008 roku znalazła się w finale konkursu o prestiżową brytyjską nagrodę Turner Prize. Od listopada w CSW Zamek Ujazdowski pokazywane będą „Ostatnie prace” Mirosława Bałki, po których spodziewać się można naprawdę wiele. Artysta jest w szczytowej formie, czego dowiodła doskonała realizacja w Tate Modern.
Do kategorii gwiazdorskich można już chyba zaliczyć pokazy artystów młodego pokolenia, którzy głośno debiutowali kilka lat temu i brawurowo przebili się do zbiorowej świadomości widzów – i polskich, i zagranicznych. W nowym roku czekają nas co najmniej trzy pokazy z tego klucza. Pierwszy z nich to wystawa Bartka Materka „Klatka” planowana na przełom lutego i marca w krakowskim Bunkrze Sztuki. Ostateczna koncepcja wystawy w Bunkrze nie jest jeszcze znana, wiadomo natomiast, że poza przeglądem znanych prac galeria pokaże kilka nowości. Na indywidualny pokaz innego, równie ciekawego twórcy przyjdzie nam czekać aż do września. Zachęta w Warszawie zaprezentuje malarstwo Jakuba Juliana Ziółkowskiego, którego prace pokazano w zeszłym roku na głośnej wystawie „Younger Than Jesus” w nowojorskim New Museum. Wystawa tym bardziej warta uwagi, że Ziółkowski praktycznie zniknął z polskich galerii. Można więc mieć nadzieję, że prezentacja przygotowana przez Zachętę choć odrobinę nasyci rodzimych fanów spragnionych bujnej, kolorowej twórczości Ziółkowskiego.
W przerwie pomiędzy tymi dwoma monograficznymi wystawami czeka nas jedna przekrojowa prezentacja sztuki. Od czerwca do sierpnia CSW Zamek Ujazdowski pokazywać będzie interdyscyplinarną ekspozycję „Podróż wokół czaszki”. Pokazane zostaną prace młodych, którzy w ostatnich latach przebojem zdobyli polskie galerie: Normana Leto, Wojciecha Bąkowskiego, Tomasza Kowalskiego. Takich przekrojowych prezentacji w ostatnim roku brakowało.
Noworoczne galeryjne obietnice wcale nie wypadają blado. Można odetchnąć z ulgą, że budżetowe niedostatki nie pokrzyżują szyków spragnionym dobrej sztuki i próbować nie przegapić niczego.