Ponad 50 koncertów na przestrzeni całego sierpnia – już sam rozmach jubileuszowej edycji festiwalu robi wrażenie. Przełom ma jednak przede wszystkim charakter jakościowy, nie ilościowy. W przeciwieństwie do innych beneficjentów Roku Chopinowskiego warszawska impreza nie postawiła bowiem na kosztowny rocznicowy blichtr, lecz na konsekwentny rozwój, bez kompleksów i pustego doktrynerstwa przekraczając ramy pierwotnej, na poły monograficznej formuły.
"Od początku differentia specifica naszego festiwalu stanowiło wykonawstwo historyczne" - wyjaśnia twórca i dyrektor imprezy Stanisław Leszczyński. "Dzięki nam doczekaliśmy się chociażby pierwszego polskiego wykonania kompletu symfonii Beethovena na dawnych instrumentach. W tym roku zabrzmi natomiast Missa solemnis. Mam nadzieję, że w ten sposób utniemy dyskusje o rzekomych problemach Chopina z komponowaniem na orkiestrę. Tak na prawdę był on mistrzem instrumentacji i spadkobiercą stylu beethovenowskiego" - dodaje.
Zasługą warszawskiego festiwalu jest przede wszystkim rozkręcenie - nie tylko na polskim podwórku - mody na poszukiwanie "prawdziwego brzmienia" muzyki Fryderyka Chopina. Do gry na historycznych erardach i pleyelach udało się przekonać takie znakomitości światowej pianistyki, jak Janusz Olejniczak, Argentyńczyk Nelson Goerner, Wietnamczyk Dang Thai Son czy Rosjanka Tatiana Szebanowa.
Rzecz w tym, że dorobek Chopina - obejmujący niespełna dwadzieścia godzin muzyki - to dosyć skromny materiał dla gigantycznego letniego festiwalu. Organizatorzy rozwiązali ten problem, podążając dalej w głąb historii muzyki, a jednocześnie nie tracąc z oczu postaci swego patrona. "Staramy się usytuować Chopina w panteonie najgenialniejszych postaci oraz dzieł, takich jak Beethoven i jego Missa solemnis czy Bach z wielką mszą h-moll. Ten ostatni stanowił dla polskiego kompozytora chleb powszedni i tak na prawdę uchronił go przed prowincjonalizmem. Między innymi dzięki Bachowskim inspiracjom utwory Chopina odznaczają się klasyczną doskonałością formy, której próżno szukać u rasowych romantyków spod znaku Schumanna" - tłumaczy Leszczyński.
Tak rozległa perspektywa umożliwiła warszawskiemu festiwalowi poszerzenie galerii zaproszonych gwiazd (m. in. pianistka Martha Argerich, skrzypek Joshua Bell, tenor Christian Pregardien i wiolonczelista Mischa Maisky) o artystów pozornie niemających nic wspólnego z Chopinem czy choćby jego epoką. "Poprosiliśmy najwybitniejszych światowych interpretatorów muzyki barokowej i renesansowej o złożenie osobistych hołdów polskiemu kompozytorowi" - mówi Stanisław Leszczyński. "Znakomita włoska orkiestra Il Giardino Armonico poszuka więc chopinowskich motywów i rytmów w dziełach Vivaldiego i jemu współczesnych. Z kolei brytyjski chór Tallis Scholars przedstawi premierowe wykonanie specjalnie na tę okazję skomponowanego utworu Pawła Mykietyna pod aluzyjnym tytułem >>Berceuse<< - dodaje.
"Chopin i jego Europa" od początku starał się wzbudzać międzynarodowe zainteresowanie kompozytorskimi dokonaniami mniej znanych rodaków Chopina. Wtym roku szansę dostali m.in. mistrzowie XVI i XVII stulecia, których dzieła zabrzmią w koncertach King’s Singers (najsłynniejszego i najwszechstronniejszego chóru kameralnego świata) oraz bardziej elitarnych Tallis Scholars. "Dajemy ponad sto dwadzieścia koncertów rocznie i program każdego dostosowany jest do specyfiki danego festiwalu, zakątka świata oraz publiczności" - mówi Timothy Wayne-Wright, najmłodszy członek King’s Singers. "W Warszawie zaprezentujemy głównie polską muzykę dawną oraz dzieła bliskich Chopinowi kompozytorów romantycznych. Nie wykluczamy też chóralnych aranżacji dzieł Chopina bądź innych polskich utworów, niekoniecznie poważnych. Chętnie poszerzymy nasz obejmujący kilka tysięcy pozycji repertuar" - zapewnia.
Crossoverowy wątek „Chopina i jego Europy” zyska w tym roku iście gwiazdorskie rozwinięcie. Występy Bobby’ego McFerrina, Uriego Caine’a i Tomasza Stańki niewiele jednak będą miały wspólnego z rozkwitającymi na fali rocznicowej koniunktury knajpianymi aranżacjami mazurków czy preludiów. Legendarny amerykański wokalista, któremu towarzyszyć będzie znakomity Big Band Radia Północnoniemieckiego, przedstawi w zasadzie autorskie kompozycje, błyskotliwie żonglujące motywami z Chopina, a także polskiego oraz amerykańskiego folkloru.
Niemniej odważna i nowatorska będzie na pewno wizja Uriego Caine’a. Nowojorski pianista i wybitny muzyczny erudyta odkrywał już m.in. żydowskie oraz chińskie podteksty w symfonice Mahlera i dekonstruował na klezmerską i latynoską modłę Bacha. Ciekawe, czego dowiemy się o naszej narodowej ikonie. Wziąwszy pod uwagę, że Caine’owi towarzyszyć będą gwiazdy wrocławskiej sceny elektronicznej – Agata Zubel oraz Cezary Duchnowski – na pewno nie będzie to Chopin liryczny i pastelowy.
"Chopin i jego Europa" od lat inspiruje nie tylko słuchaczy, ale również samych muzyków, zmieniając wizerunek kompozytora oraz polskiej muzyki w ogóle w skali międzynarodowej. Gwiazdorską obsadę łączy z ciekawym, chwilami wręcz eksperymentalnym programem, a repertuarową wszechstronność z wyrazistą tożsamością. Pozostaje mieć nadzieję, że skrzydła rozwinięte w ramach jubileuszowego szału nie zostaną podcięte przed kolejnymi edycjami imprezy. "Bardzo chciałbym utrzymać formułę dużej, letniej imprezy. Niestety nasza sytuacja finansowa pozostaje wciąż niepewna. Szkoda, bo Polska i Warszawa zasługują na taki festiwal. Poza tym to jedyny sposób na zatrzymanie Chopina w żywym kulturowym obiegu" - konkluduje Leszczyński.