Jednak "Marzi" to nie tylko nostalgiczny powrót do krainy dzieciństwa, ale jak mówią DZIENNIK sami twórcy - "próba ujęcia wspólnego doświadczenia pewnego pokolenia Polaków, opowieść o życiu w tamtych czasach". Pokolenie dzisiejszych 30-latków bez trudu poczuje wspólnotę z bohaterką książki. Karp w wannie, gigantyczna kolejka po pomarańcze, triumfalny przemarsz ze zdobycznym papierem toaletowym czy generał Jaruzelski zamiast Teleranka to obrazy, które każdy z nas przechowuje w pamięci. Marzena Sowa zdołała im nadać ton niezwykle osobistej i miejscami wręcz rozdzierającej opowieści - z dziecięcej perspektywy świat często wydaje się jeszcze bardziej okrutny i niesprawiedliwy, niż jest w istocie.

Reklama

Kolorowe rysunki Savoi mogą w pierwszej chwili wydawać się zbyt radosne, co nie do końca pokrywa się z powszechnym odbiorem PRL. To jest świat przedstawiony z punktu widzenia dziecka, dlatego jest taki barwny - mówi rysownik. - Komunizm, PRL to pojęcia obce dla małej Marzi. Ona widzi swój świat kolorowo, dlatego ja też go tak przedstawiam, nawet jeśli rzeczywistość była bardziej szara i ponura. A książka sama w sobie nie jest bardzo radosna, jest tam wiele dramatów i smutków.

Przygotowując album, autorzy starali się jednak zachowywać realia. "Research, jaki robiliśmy do tego komiksu, obejmował zarówno wizytę w Polsce, aby Sylvain mógł na własne oczy zobaczyć niektóre miejsca i rzeczy, zwłaszcza te z mojego rodzinnego domu" - mówi Marzena Sowa. "Oglądaliśmy też dużo zdjęć z lat 80., zarówno rodzinnych, jak i prasowych, żeby móc odtworzyć, jak to wyglądało. Szukałam takiej dokumentacji w internecie, w albumach, na pchlich targach".

Co ciekawe, kilka szczegółów dotyczących obrazu dnia codziennego, takich jak kształty butelek czy wygląd budki telefonicznej, zostało zmienionych specjalnie na potrzeby polskiej edycji, ponieważ rzeczy, które mogłyby umknąć uwadze czytelnika francuskiego, polski od razu by wyłapał jako błędy.

Reklama

Album "Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają" składa się z kilkudziesięciu minihistoryjek, zapisów dziecięcych przygód i doświadczeń. Ponieważ mają strukturę wspomnienia, a nie anegdoty, czasem mogą wydawać się pozbawione wyraźnej pointy, ale czy życie zawsze stawia kropkę nad "i"? Sylvain Savoia mówi, że zależało mu na zachowaniu wspomnieniowej formy opowieści, dlatego kadry są regularne, z niewielką ilością dialogów i z rozbudowana narracją. - Mam już takie zboczenie zawodowe, że jak słyszę jakąkolwiek historię, to od razu ją sobie wizualizuję, wyobrażam sobie, jak mógłbym ją narysować. Kiedy przeczytałem wspomnienia Marzeny o karpiu w wannie, od razu miałem przed oczami ten bardzo mocny obraz i wiedziałem, że chcę to rysować. Od razu też najodpowiedniejsza wydała mi się forma pośrednia między albumem ze zdjęciami a pamiętnikiem.

Coraz częściej pokolenie 30-latków dochodzi do głosu i ze swoimi wspomnieniami rozprawia się właśnie w medium komiksowym. Na początku tego roku ukazał się album "Na szybko spisane" Michała "Śledzia" Śledzińskiego, który dokumentuje PRL-owskie dzieciństwo autora. Być może uchwycenie nie do końca zrozumiałych wspomnień za pomoc obrazów, które wszak zapadają w pamięć mocniej, wyraźniej i trwalej niż cokolwiek innego, wydaje się właściwsze i bliższe prawdy, niż wikłanie się w słowa i z konieczności wchodzenie w dyskurs zawłaszczony przez przedstawicieli starszych pokoleń. Choć obie książki mocno sie różnią zarówno pod względem graficznym, jak i perspektywą z jakiej są pisane oraz wrażliwością twórców, to wyraźnie w nich widać jedno: dzieciństwo w PRL-owskiej rzeczywistości jest doświadczeniem na tyle traumatycznym, że zasługuje na osobną opowieść. I takie historie będą się mnożyć. Bo dzieci dorosły i odzyskały głos.

» "Marzi. Dzieci i ryby głosu nie mają" - kup w sklepie Literia.pl
scenariusz Marzena Sowa,
rysunki Sylvain Savoia,
Egmont 2007.