Od blisko 60 lat "Fistaszki" - jedna z najważniejszych serii komiksowych w historii - cieszą się niesłabnącą popularnością. Ich bohaterowie, z Charliem Brownem i jego wiernym psem Snoopym na czele, stali się nieśmiertelnymi ikonami popkultury. Z pozoru "Fistaszki" to jedynie zbiór zabawnych humoresek, ironiczny i nostalgiczny komentarz do codziennego życia. W rzeczywistości seria stała się trwającą niemal pół wieku psychoterapią, jaką zafundował sobie - i czytelnikom - amerykański rysownik Charles Monroe Schulz - nieszczęśliwy człowiek sukcesu.
Choć od śmierci Schulza minęło w lutym osiem lat, archiwalne paski komiksowe o kompanii Charliego Browna wciąż publikowane są codziennie w setkach gazet na całym świecie. Niedawno także w Polsce ukazało się pierwsze oficjalne wydanie komiksu - dwutomowy album "Snoopy. Była ciemna, burzliwa noc". Zawarte w nim historyjki to jedynie ułamek twórczości Schulza, efekt zaledwie jednego roku jego pracy nad "Fistaszkami". Tymczasem w Stanach Zjednoczonych cztery lata temu rozpoczęła się monumentalna edycja wszystkich opowieści o Charliem Brownie. Wydawnictwo zaplanowane na 25 tomów (ostatni ukaże się w maju 2016 r.) to pomnikowe wręcz podsumowanie twórczości człowieka, który niemal całe życie poświęcił swojemu dziełu.
Choć "Fistaszki" przyniosły Schulzowi blisko miliardową fortunę, olbrzymią popularność i międzynarodową sławę, rysownik nigdy do końca nie polubił swojego komiksu. Z jednego powodu: nie potrafił pogodzić się ze zmianą oryginalnego tytułu "Lil’ Folks" na "Peanuts", wymuszoną przez prasowy syndykat, z którym w 1950 r. podpisał umowę na publikację. Blisko czterdzieści lat po prasowym debiucie kompanii Charliego Browna Schulz narzekał w jednym z wywiadów prasowych: "Fistaszki to głupi tytuł. Nie ma żadnego znaczenia i przede wszystkim żadnej godności, a myślę, że moje poczucie humoru ma swoją godność". Bo mimo z natury lekkiej i rozrywkowej formy komiksu prasowego, Schulz swoje dzieło traktował wyjątkowo poważnie. "Fistaszki" od początku były dla niego jedyną skuteczną formą terapii i zarazem próbą poradzenia sobie z bolesną rzeczywistością.
Dominujący w "Fistaszkach" nostalgiczny ton, lęk przed samotnością, porażką, odrzuceniem i niezrozumieniem to odzwierciedlenie uczuć, które towarzyszyły Schulzowi przez niemal całe życie. Jako młody chłopak pod maską nieśmiałości skrywał chorobliwą wręcz ambicję i potrzebę bycia dostrzeżonym. Pod koniec lat 30. ukończył korespondencyjny kurs rysunku - jednak cały czas uważał, że jego talentu nikt nie docenia. Czuł się ignorowany przez nauczycieli i kolegów, a nawet do pewnego stopnia przez rodziców. Biograf artysty, David Michaelis, autor świetnej (choć - zdaniem spadkobierców rysownika - kontrowersyjnej) książki "Schulz and Peanuts. A Biography" (2007) twierdzi, że między Charlesem i jego rodzicami, mimo wzajemnego szacunku, nigdy nie wywiązała się silna, emocjonalna więź. Paradoksalnie, tym bardziej boleśnie Schulz przeżył przedwczesną śmierć matki w 1943 r. Nigdy bowiem nie miał szansy udowodnić jej, na co naprawdę go stać i że jego marzenia o karierze artystycznej warte były poświęcenia.
Wkrótce po śmierci matki 21-letni wówczas Schulz został wysłany na front do Europy. Walczył we Francji, Austrii i Niemczech, kraju rodzinnym ojca, od czasów I wojny światowej ukrywającego skrzętnie swoje pochodzenie. "Armia nauczyła mnie wszystkiego, co wiem o samotności", wspominał po powrocie z wojny. Rozgoryczony, zamknięty w sobie i niespełniony podjął pracę nauczyciela rysunku w rodzinnej miejscowości St. Paul. Wkrótce też zaczął tworzyć pierwsze paski komiksowe, przez dwa lata publikowane w lokalnej prasie.
Przełom w karierze Schulza nastąpił w 1950 roku, gdy jego serią "Lil’ Folks" zainteresował się prasowy potentat United Feature Syndicate. Już pod tytułem "Fistaszki" komiks zadebiutował w amerykańskiej prasie. Pierwszy odcinek ukazał się 2 października 1950 r. w zaledwie siedmiu gazetach. Dwa lata później przygody Charliego Browna drukowało już 40 gazet. W szczytowym okresie popularności było to ponad 2,5 tysiąca tytułów, ukazujących się w 75 krajach i tłumaczonych na ponad 20 języków, a "Fistaszki" trafiły do Księgi rekordów Guinnessa.
Od samego początku Schulz pełnymi garściami czerpał tematy z własnego życia. Imiona bohaterów pożyczał od przyjaciół i znajomych. Wplatał do historyjek swoje wspomnienia z dzieciństwa, m.in. wzorując postać Snoopy’ego na psie, którego miał jako dziecko. Przede wszystkim jednak korzystał z własnych, niejednokrotnie bolesnych doświadczeń życiowych, jak nieudane małżeństwo z Joyce Halverson, pierwowzorem komiksowej Lucy. Zdominowany i poniżany przez apodyktyczną żonę Schulz jedyną ucieczkę od rzeczywistości znajdował w pracy. I w niemal każdym z bohaterów "Fistaszków", którzy na początku lat 50. nabierali charakteru, zawarł część własnej osobowości. Schulza można odnaleźć nie tylko w uważanym powszechnie za jego alter ego Charliem Brownie, domorosłym filozofie z niepokojem spoglądającym w przyszłość. Schulz to także ukrywający swoje lęki za nieodłącznym kocykiem ratunkowym Linus. To marzący o wielkiej artystycznej karierze pianista Schroeder, wyszydzany przez okrutną (i na zabój w nim zakochaną) Lucy. To wreszcie niespełniony pisarz Snoopy, być może najmocniej stąpający po ziemi bohater komiksu, a jednocześnie żyjący w świecie urojonych wspomnień z czasów wojny.
Komiksy z czasów pierwszego (trwającego z górą 20 lat) małżeństwa Schulza, choć nasycone pogodnym, nostalgicznym humorem, nie były pozbawione nutki goryczy i złośliwości. Dopiero w późniejszym okresie pojawiało się w nich coraz więcej filozoficznej zadumy nad światem. "Fenomen "Fistaszków" polegał na tym, że można je było odbierać na wielu poziomach", pisał na łamach "The Wall Street Journal" Bill Watterson, autor serii "Calvin i Hobbes", wielki admirator twórczości Schulza. "Dzieci radowały zabawne rysunki i zachwycające fantazje Snoopy’ego, a dorośli odnajdywali w nich drugie dno: okrucieństwo, samotność, porażkę i powracający wciąż temat nieodwzajemnionej miłości".
Dopiero drugie małżeństwo Schulza, zawarte w 1973 roku z Jean Forysth Clyde, przyniosło w życiu prywatnym artysty pewną stabilizację. Nigdy jednak nie zdołał się on uwolnić od przytłaczającego poczucia niedowartościowania i braku pewności siebie. A przecież był już wówczas uznawany za jednego z najbardziej wpływowych twórców w historii komiksu. "Fistaszki" zmieniły bowiem całkowicie oblicze komiksu prasowego i ustaliły obowiązujące do dziś standardy gatunku. Na ich podstawie powstało kilka uhonorowanych nagrodami Emmy filmów animowanych i broadwayowski musical. W 1969 roku Snoopy i Charlie Brown polecieli nawet w kosmos, jako maskotki załogi Apollo X. Zresztą do dziś obaj są nieformalnymi maskotkami astronautów z NASA. Bohaterowie "Fistaszków" reklamowali dziesiątki produktów, m.in. samochody Ford i batoniki Bounty. Stali się także inspiracją dla książki "Ewangelia według Fistaszków" napisanej przez teologa Roberta Shorta, który odnalazł w komiksie Schulza liczne odwołania do etyki chrześcijańskiej.
A jednak kolosalny sukces, jaki odniosły "Fistaszki", nigdy nie pozwolił Schulzowi na uwolnienie się od wszechogarniających lęków, obaw i traum. Artysta, który osiągnął niemal wszystko, nigdy nie osiągnął pełni szczęścia. "Ze świadomością, że jego życiowe nieszczęścia stały się paliwem napędowym dla komiksu, odmawiał jakiejkolwiek pomocy, najwyraźniej przedkładając zawodowy sukces nad szczęście osobiste" - pisał Watterson. "Przez całe życie postrzegał samego siebie jako "nic", a jednocześnie miał poczucie, że jego praca czyni go kimś wyjątkowym".
Schulz poświęcił swoje życie "Fistaszkom" i pozostał im wierny do końca. Inne serie, które rysował na przełomie lat 50. i 60. nigdy nie zdobyły dużej popularności. Gdy w grudniu 1999 roku rysownik ogłosił, że ze względów zdrowotnych przechodzi na emeryturę, zostało to uznane za jedną z największych strat dla świata komiksu. Ostatni z przygotowanych wcześniej przez artystę codziennych pasków ukazał się 3 stycznia 2000 roku. Przez kilka tygodni były jeszcze drukowane specjalne odcinki w niedzielnych wydaniach amerykańskich gazet. Ostatni z nich ukazał się drukiem 12 lutego. "Charlie Brown, Snoopy, Linus, Lucy… jak mógłbym o nich zapomnieć", żegnał się z czytelnikami Schulz. Tego samego dnia w prasie ukazały się informacje o jego śmierci.
"Fistaszkowy" dorobek Schulza to kilkanaście filmów animowanych, niezliczone ilości gadżetów opatrzonych wizerunkami bohaterów i przede wszystkim 17897 historyjek, które zmieniły oblicze komiksu. Schulz zyskał dziesiątki milionów wiernych fanów, bo w jego rysunkowych żartach każdy mógł odnaleźć cząstkę siebie, trochę własnych lęków i radości. W końcu, jak mówi w jednym z odcinków komiksu Snoopy, "wszyscy jesteśmy emocjonalnymi bankrutami", szukającymi w "Fistaszkach" nie tylko rozrywki, ale przede wszystkim pocieszenia i odpowiedzi na wszystkie pytania świata. Choćby i takie, czy Jezus miał psa, a jeśli tak, to jakiej był rasy.
Twórca "Fistaszków" Charles Schulz imiona komiksowych bohaterów pożyczał od przyjaciół i znajomych. Wplatał do historyjek swoje wspomnienia z dzieciństwa, m.in. wzorując postać Snoopy’ego na psie, którego miał jako dziecko. Przede wszystkim jednak korzystał z własnych, niejednokrotnie bolesnych doświadczeń życiowych, jak nieudane małżeństwo z Joyce Halverson, pierwowzorem komiksowej Lucy - pisze DZIENNIK.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama