Duma i chluba fińskiego metalu odbywa właśnie trasę promującą jej ostatnią płytę "Dark Passion Play". To szósty album w dorobku istniejącego od 1996 r. Nightwish i dzieło prawdziwie epickie. Piosenki, które się na nim znalazły, Skandynawowie nagrywali w słynnym studiu Abbey Road w Londynie, gdzie towarzyszyła im Londyńska Orkiestra Symfoniczna, chór Metro Voices i muzycy sesyjni grający na różnorakich instrumentach ludowych.

Reklama

Budżet tej superprodukcji wyniósł - bagatela - pół miliona euro, a za kolejne 270 tys. sfinansowano realizację promocyjnych wideoklipów. Wszystkie te wydatki zwróciły się już ze sporą nawiązką, bo "Dark Passion Play" notuje sukcesy komercyjne na całym świecie. W Polsce płyta zajmowała nawet szóste miejsce na liście najpopularniejszych fonogramów. Na czołową pozycję takiego zestawienia wspięła się w sześciu krajach Europy, a nabywcy w rodzimej Finlandii zadbali o to, by krążek pokrył się potrójną platyną.

Krakowski koncert będzie szczególny z ważnego powodu. Polska publiczność po raz pierwszy będzie mogła usłyszeć na żywo nową wokalistkę Nightwish, Anette Olzon. Pojawienie się tej 36-letniej Szwedki w szeregach metalowych symfoników podzieliło fanów grupy. Wielu z nich nie mogło przeboleć rozstania swoich ulubieńców z poprzednią wokalistką, Tarją Turunen, której charakterystyczny klasycznie szkolony śpiew przez lata nadawał ton muzyce Finów. Słuchając jednak najnowszej produkcji Nightwish można przyjąć, że roszada na stanowisku śpiewaczki nie była chybionym posunięciem.

Dziewczęcy tembr Olzon bardziej pasuje do nowego, nasyconego celtyckim folkiem repertuaru grupy niż - częstokroć dość pretensjonalne - quasi-operowe pienia Turunen. Szwedka ma dość odwagi, by nie powielać także koturnowego wizerunku swej poprzedniczki. Zamiast pełnych przepychu kreacji w stylu królowej śniegu przywdziewa stroje pasujące raczej do średniowiecznych minstrelek.

Czego można spodziewać się po występie Nightwish w hali Wisły? Na pewno recitalu bombastycznego heavy metalu i efektownego scenicznego widowiska. Rodzimi fani grupy tego właśnie oczekują i stoją murem za swoimi faworytami. Najlepszą deklaracją ich uwielbienia dla Finów jest gorliwość, z jaką kupowali bilety na koncert, bo te niedostępne są już od kilku tygodni.