Gwiazdor kina kopanego przyjechał na festiwal w Cannes promować swój nowy film "Wushu". Twierdzi jednak, że teraz najważniejsza jest dla niego los ofiar trzęsienia ziemi w Syczuanie. "Wydarzyło się tam tak wiele poruszających historii, że powinien się o nich dowiedzieć cały świat" - powiedział Chan. W tym samym celu 1 czerwca aktor organizuje w Hong Kongu benefis z udzialem ponad stu sławnych artystów z calej Azji. "Mogę spędzić sześć lat na kręceniu filmu, ale taka imprezę jestem w stanie zaplanowac w 72 godziny" - zapewnił Chan. Gwiazdor "Godzin szczytu" odwiedził już miejsce kataklizmu i przekazał z własnej kieszeni milion dolarów na fundusz pomocy. W wyniku trzęsienia ziemi w południowo-zachodnich Chinach zginęło prawie 60 tysięcy ludzi, a ponad 5 milionów straciło dach nad głową.

Reklama