Aktor przegrał dramatyczną walkę z rakiem trzustki. Zmarł w poniedziałek wieczorem w Warszawie.
Kochał Tatry
Na tle innych aktorów wyróżniał się wysportowaną sylwetką. Kulturystyka bowiem, oprócz występowania na scenie, była wielką pasją Mariana Glinki. Aktor miał na swoim koncie tytuł mistrza Polski w kulturystyce. Wolny czas najchętniej spędzał w Tatrach.
"Mam jakiś sentyment do tego miejsca. Przyjeżdżam z żoną. W góry wychodzimy rano, ale jak wracamy, to czujemy niedosyt" - tak mówił o swojej miłości do gór. "Ja kocham Tatry, spędzam w nich co roku około dwóch miesięcy. Wyzwalają one w człowieku chęć do życia. Góry są czymś niedościgłym. Ciągle zmieniają się, są pociągające, ale równocześnie niebezpieczne" - opowiadał Marian Glinka.
Marzył, by zamieszkać w Zakopanem, stworzyć tam teatr lub szkołę aktorską. Nie zdążył.
Twardziel o gołębim sercu
Zadebiutował w 1966 roku - jeszcze jako student - w komedii muzycznej "Kochajmy syrenki" Jana Rutkiewicza. Występował także w "Podwieczorku przy mikrofonie" i w kabarecie Jana Pietrzaka.
Jego barczysta sylwetka zapewniała mu w wielu filmach role twardzieli, choć jak wspominali jego przyjaciele, Marian Glinka był człowiekiem o gołębim sercu.
Wystąpił w "Barwach ochronnych" Krzysztofa Zanussiego jako kierownik ośrodka i w "Za ścianą" jako pielęgniarz. W serialu "Dom" zagrał funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa, a w komedii Stanisława Barei "Nie ma róży bez ognia" - mężczyznę pomagającego w przeprowadzce.
Wystąpił też w "Quo Vadis" Jerzego Kawalerowicza jako rzymianin Kasjusz. Ostatnio podbijał serca publiczności rolami w serialach "Ranczo" i "Klan". W tym ostatnim zagrał masażystę i właściciela siłowni.
"To waleczny facet"
Wiadomość o chorobie była wielkim szokiem dla jego przyjaciół. "To stało się w ciągu jednej chwili, w niedzielne popołudnie, w domu aktora. Nagle zasłabł" - mówiła Katarzyna Romanis, druga reżyser "Klanu". Jego bliscy do końca wierzyli, że Marian Glinka pokona raka.
"To twarda osobowość i waleczny facet. Wierzę, że wszystko będzie dobrze i wkrótce wróci na plan" - mówił kilka tygodni temu "Faktowi" Paweł Karpiński, reżyser serialu.