Hitler, niespełniony artysta, kolekcjonowanie obrazów dawnych mistrzów zaczął jeszcze przed wojną Kupował je z pieniędzy pochodzących z honorariów za "Mein Kampf" i podatku, jakim były obłożone znaczki z jego podobizną. Po zajęciu Austrii Hitler postanowił utworzyć w mieście Linz (gdzie spędził część swojej młodości) monstrualne Muzeum Führera. Miało ono przyćmić najsłynniejsze zbiory europejskie.

Reklama

Termin otwarcia muzeum wyznaczono na rok 1950. Z powodu klęski III Rzeszy plan spalił na panewce. Zbiory Hitlera, ukryte w kopalni soli kolo Salzburga, po ich odnalezieniu przez Aliantów, zostały oddane dawnym właścicielom. Część z liczącej 4 731 obiektów kolekcji została nielegalnie sprzedana, część zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Wcześniej jednak Amerykanie dokładnie stotografowali wszystkie dzieła. Wykonali około 50 tysięcy zdjęć!

Dokumentacja z 1945 roku bardzo ułatwiła berlińskim historykom sporządzenie obecnego katalogu. Dziesięć lat temu 44 kraje zobowiązały się do przeprowadzenia badań i opublikowania listy dzieł sztuki, co do których są podejrzenia, że pochodzą z grabieży wojennej. Teraz Niemcy udostępnili katalog w wersji online. W ten sposób mimowolnie scalili kolekcję, która za czasów Hitlera nigdy nie została wystawiona publicznie.

Kształt kolekcji wyznaczyły gusty Führera i jego pełnomocnika doktora Hansa Posse. Hitler lubił malarstwo rodzajowe, niemieckich romantyków i XIX-wieczna sztukę akademicką z Wiednia i Monachium. Posse, dyrektor Gameldegalerie w Dreźnie (przejściowo wyrzucony z pracy za odmowę wstąpienia do NSDAP i kupowanie "niewłaściwych" dzieł) chciał pozyskać do nowego muzeum przede wszystkim obrazy dawnych mistrzów.

Posse, który nie dożył końca wojny, otrzymał praktycznie nieograniczone fundusze. Miał też przywilej wybierania dowolnych obiektów skonfiskowanych i "zabezpieczonych" przez Niemców w podbitych krajach. W urzędowym żargonie Trzeciej Rzeszy nazywano je "rezerwą Führera". Na szczęście pełnomocnik Hitlera nisko oceniał jakość naszych zbiorów.

Podczas wizyty w podbitej Polsce wybrał do przyszłego muzeum tylko "wielką trójkę" z kolekcji Czartoryskich: obrazy Rafaela, Rembrandta i Leonarda. Bardziej łapczywi okazali się inni naziści-kolekcjonerzy: Hermann Goering. czy Hans Frank, nie wspominajac o pomniejszych rabusiach spod znaku swastyki.

Monika Flacke, koordynator projektu Niemieckie Muzeum Historycznego twierdzi, że jak na nazistowskie standardy, liczba dzieł skradzionych lub skonfiskowanych jest w przypadku "kolekcji Hitlera" relatywnie niska. 1700 spośród nich jest dziś w posiadaniu muzeów niemieckich. Ustalenie miejsca pobytu skarbów sztuki zaginionych w 1945 roku może byc jednak bardzo trudne. A od tego zależy powodzenie starań o ich ewentualny zwrot.

Z informacji polskiego Ministerstwa Kultury wynika, że poza granicami naszego kraju może znajdować się nawet ponad 60 tysięcy dzieł sztuki zrabowanych podczas wojny. Wśród nich jest między innymi zarezerwowany niegdyś dla Hitlera „Portret młodzieńca” autorstwa Rafaela Santi. Ten obraz nie znajduje się jednak w berlińskim katalogu.