Niejeden fan metalu postawił już krzyżyk na amerykańskich gigantach, którzy od dekady borykają się z wewnętrznymi napięciami w zespole (co wyraźnie udokumentował słynny film "Metallica: Some Kind of Monster" z 2004 r.) i brakiem pomysłu na nowe brzmienie. Zespół coraz bardziej oddalał się od klasycznego trash-metalowego grania, dzięki któremu stał się sławny w latach 80. na rzecz rockowych ballad, które miałyby szanse na popowych listach przebojów.

Reklama

>>>Przeczytaj, jak Metallica traciła popularność

Tym razem Metallica ma się odrodzić, nawiązując do przeszłości - to pomysł zespołu i nowego producenta, megagwiazdy ciężkiego grania Ricka Rubina, który sławę zyskał m.in. dzięki współpracy z takimi zespołami, jak: Slipknot, Danzig, Red Hot Chili Peppers czy Slayer.

Album "Death Magnetic" to wyraźny ukłon w stronę klasycznego albumu grupy "...And Justice For All" sprzed 20 lat. Niemal każda kompozycja to rozbudowana suita pełna zmian tempa, riffowych autocytatów z przeszłości i sążnistych solówek stylizowanych na stare brzmienie zespołu. "Potrzebowaliśmy powrotu do starych klimatów, mocnego brzmienia, szybkości, jakiej brakowało na ostatnich płytach. Ale to jednocześnie zupełnie nowa Metallica, bo chcieliśmy znowu być zespołem, a nie zbiorem skłóconych indywidualności. To słychać na nowym albumie" - tłumaczy w wywiadzie, który ukaże się jutro w dodatku "Kultura" basista zespołu Robert Trujillo.

Reklama

Także jutro Amerykanie zagrają swój pierwszy koncert promujący nowe wydawnictwo. Na berlińskim stadionie zespół po raz pierwszy wykona na żywo materiał z "Death Magnetic". Relacja z imprezy ukaże się na łamach DZIENNIKA w poniedziałek.

» Kup album, na który czekał cały świat