Sam Palahniuk wielokrotnie twierdził, że jego powieści bynajmniej nie są nihilistyczne, a on sam jest romantykiem, tyle że opisującym rzeczywistość, która po prostu nie podoba się innym ludziom. Bezlitosna, cyniczna, balansująca na granicy dobrego smaku, obrazoburcza i przy tym piekielnie zabawna proza Amerykanina to zresztą wymarzony materiał dla filmowców. Pod warunkiem że będą w stanie choć na chwilę zapomnieć o narzucanym przez Hollywood jarzmie politycznej poprawności i linearnej narracji. "Udław się" - czwarta powieść w dorobku Palahniuka, ale jego pierwszy prawdziwy bestseller - to również idealny materiał na niezależne kino wysokiej próby.

Reklama

Victor Mancini, główny bohater książki i filmu, to jedna z najbarwniejszych postaci ze stworzonej przez Palahniuka galerii dziwaków. Seksoholik, który poszedł na odwyk tylko po to, by podrywać kolejne dziewczyny, tak jak on leczące się z uzależnienia. A poza tym wciąż kogoś udaje: w lokalnej atrakcji turystycznej - XVII-wiecznym miasteczku z czasów pierwszych kolonistów - odgrywa rolę irlandzkiego lokaja; przed umierającą w domu opieki społecznej matką wciela się w rolę jej dawnego obrońcy z urzędu. A na dodatek od czasu do czasu Victor oddaje się zupełnie nietypowemu hobby - w restauracjach udaje, że się krztusi, co pozwala przypadkowym osobom ocalić go przed niechybną śmiercią. "Jesteś dowodem ich odwagi. Dowodem, że zachowali się jak bohater. Robię to, bo każdy chciałby uratować komuś życie na oczach setki świadków" - tłumaczy w powieści Victor. Później zresztą wykorzystuje przypadkowych ratowników, naciągając ich na płacenie rachunków za leczenie swojej matki...

Mancini to typowy Palahniukowski wyrzutek, facet, który nie potrafi - i co ważniejsze, nie chce - dostosować się do norm obowiązujących w społeczeństwie. Ale proza amerykańskiego pisarza nigdy nie dotyczy wyłącznie jednostki. Poprzez losy swoich postaci Palahniuk pokazuje, jak nieżyciowy, jak bardzo odległy od ludzkich potrzeb i oczekiwań jest współczesny świat. Bohaterowie Palahniuka są więc zawsze na bakier z rzeczywistością, zawsze ustanawiają własne (często mętne albo moralnie wątpliwe) zasady funkcjonowania z i/lub wobec innych. Łamią reguły i ogólnie przyjęte normy, zmieniają schematy, wybijają się z tłumu szaraków przytłoczonych codziennością.

Sam Rockwell grający Victora Manciniego w filmowej wersji "Udław się" to aktor idealnie wręcz do podobnej roli dobrany. W końcu bohaterów z tej samej bajki grał choćby w "Niebezpiecznym umyśle" George’a Clooneya, "Naciągaczach" Ridleya Scotta czy nawet "Zielonej mili" Franka Darabonta. Zresztą całą obsadę "Udław się" - oprócz Rockwella grają tam m.in. Anjelica Huston i Kelly Macdonald - uhonorowano za występ specjalną nagrodą na festiwalu w Sundance.

Jak poradzić sobie z prozą Palahniuka, pokazał prawie dziesięć lat temu David Fincher, którego ekranizacja "Fight Clubu" (wyświetlana u nas pod tytułem "Podziemny krąg") była naładowanym adrenaliną i emocjami anarchistycznym manifestem. O tym, czy debiutujący w roli reżysera aktor Clark Gregg (ostatnio widzieliśmy go m.in. w "Iron Manie") znalazł równie dobry klucz do "Udław się", możemy przekonać się od dziś.

"Udław się" (Choke)
USA 2008; reżyseria: Clark Gregg;
obsada: Sam Rockwell, Anjelica Huston, Brad William Henke, Kelly Macdonald;
dystrybucja: Imperial-Cinepix; czas: 89 min
Premiera 14 listopada