Ten argentyński dokument muzyczny jest porównywany do słynnego kubańskiego "Buena Vista Social Club". I jak tamten jest niesamowitą dźwiękową epopeją. O ile w filmie Wima Wendersa poznawaliśmy muzyczną tradycją Hawany, teraz obserwujemy najwybitniejszych twórców gatunku tango z jego złotego wieku.
Tango nie po raz pierwszy staje się bohaterem dużego ekranu. Namiętność do tego tańca władała w "Tangu" u Carlosa Saury, napięcie damsko-męskie nie dawało też spokoju w "Lekcji tanga" Sally Potter (przy tych filmach scena, w której Al Pacino w "Zapachu kobiety" wywija na parkiecie, to kompletna amatorszczyzna).
"Café de los maestros" pokazywano w tym roku na festiwalu w Berlinie, gdzie zarzucono mu brak komercyjnego potencjału. Nie to chyba jest tu jednak najważniejsze, bo tanga na świecie chyba nikomu przedstawiać ani reklamować nie trzeba. Problem w tym, że jeśli do kina trafi ktoś, kto z tangiem styczności nie ma, trudno mu będzie odgadnąć, kto jest kim i dlaczego nagle mamy uwierzyć, że wszystkie osoby, które widzimy na ekranie (Leopoldo Federico, Anibal Arias, Atilo Stampone, Carlos Gracia, Emilio de la Pena czy Juan Carlos Godoy) są w materii tanga tak zasłużone. Filmowi brakuje niestety historycznego tła, zaczepienia w kulturowej charakterystyce południowoamerykańskiej mentalności. Reżyser Miguel Kohan poskąpił odrobiny choćby wyjaśnienia widzom z innych miejsc na świecie, dlaczego Argentyna to tango.
Sytuacja diametralnie się zmienia, gdy do głosu dochodzi ścieżka dźwiękowa: niezrównane akompaniamenty bandoneonu i niezapomniane wokale Lagrimy Rios ("czarna perła tanga" z sąsiedniego Urugwaju), Virginii Luque (ze względu na teatralny styl nazywanej często Lizą Minelli tanga), Oscara Ferrari czy wreszcie młodziutkiego, robiącego teraz wielką karierę Cristobala Repetto, którego zresztą będzie można zobaczyć i posłuchać na koncercie we Wrocławiu 6 listopada, działają na najgłębiej skrywane pokłady emocji.
Legendy tanga to niejedyne sławy, które zaangażowały się w powstanie "Café de los maestros". Producentami filmu są Gustavo Santaolalla, dwukrotny zdobywca Oscara za muzykę do filmów "Babel" i "Tajemnica Brokeback Mountain" i Walter Salles, autor m.in. nagrodzonych produkcji "Dworzec nadziei" i "Dzienniki motocyklowe".
Argentyńczycy twierdzą, że tango to ich tradycja. Mieszkańcy Urugwaju wskażą raczej na siebie. W "Café de los maestros" wszyscy są jedną wielką rodziną zjednoczoną w czasie występu w słynnym Colon Theater w Buenos Aires. Zakończonego owacjami na stojąco. Film może na owacje na stojąco nie zasługuje, ale daję mu pięć gwiazdek za to, że seans przekonał mnie, że być może i moja dusza jest w boskim Buenos.
Café de los maestros
Argentyna/Brazyli/USA/Wielka Brytania 2008; reżyseria: Miguel Kohan;
czas: 90 min;
dystrybucja: BestFilm
Premiera: 31 października