"Nie jestem już 13-letnią dziewczynką. Przeszłam już przez trudny etap bycia ofiarą. Zatarłam bolesne wspomnienia i poradziłam sobie z tym doświadczeniem. Ale z jednym nadal mam problem" - opowiada Samantha Geimer. "Za każdym razem, gdy ta sprawa znów trafia do sądu, na mnie, mojej rodzinie, mojej matce znów skupia się uwaga mediów. To nie jest miłe doświadczenie. Dlatego sądzę, że nie warto dla samej nieistotnej prawnej przyzwoitości kontynuować tej sprawy" - mówi.
>>>Polański nie chce już być gwałcicielem
Geimer złożyła w Sądzie Federalnym w Los Angeles deklarację, że chce oddalenia zarzutów wobec Polańskiego. To może pomóc zakończyć sprawę, która ciągnie się od 31 lat.
75-letni Polański od 1978 roku przebywa na "wygnaniu" we Francji, kiedy to zdecydował się na ucieczkę z USA, po tym jak przyznał się do odbycia stosunku seksualnego z 13-letnią Geimer. Za takie przestępstwo grozi mu nawet 50 lat, choć amerykańskie sądy zazwyczaj zarządzają karę do trzech lat więzienia.
W grudniu zeszłego roku prawnicy Polańskiego złożyli pozew o oddalenie zarzutów. Powołali się na "powody prokuratorskie i sądowe uchybienia". Przede wszystkim chodzi tu o bezprawne kontakty sędziego z prokuratorem. Obrońcy Polańskiego twierdzili wtedy, że kluczowy dla przyszłości sprawy powinien być głos ofiary. A ta oficjalnie wypowiedziała się w poniedziałkowym wniosku.