Swoje oszałamiające fortuny włoscy bankierzy doby renesansu zawdzięczali zastosowaniu w rachunkach matematyki Orientu. Pieniądze przeznaczali następnie na inwestycje, między innymi w rodzimą sztukę i architekturę, co na kilkaset lat uczyniło budowle miast, takich jak Florencja, Wenecja czy Rzym, estetycznym wzorem dla całego kontynentu. Pod koniec XVIII wieku we Francji rewolucja była jedynym sposobem na rozwiązanie problemów monarchii, po tym jak – na skutek pęknięcia pewnej spekulacyjnej bańki – uległ zniszczeniu system finansowy. Książę Wellington nie był jedynym pogromcą Napoleona. Drugim – i niemniej ważnym – był słynny finansista Nathan Rothschild.
W "Potędze pieniądza" Niall Ferguson z dużą swobodą żongluje podobnymi stwierdzeniami. Chodzi mu jednak o coś więcej niż o efektowną prezentację własnej erudycji. Czym właściwie są pieniądze? – pyta Brytyjczyk. – Skąd wzięły się jako środek płatniczy? Jak to się stało, że żyjemy dziś w świecie, w którym pieniądze często istnieją tylko w postaci numerków na ekranach naszych komputerów? I gdzie te wszystkie pieniądze zniknęły w 2008 roku? Te pytania rozpalają czytelniczą ciekawość. A do ostatniej strony książki trwa fascynująca podróż po historii bankowości i dziejach spekulacji.
Bankierów i innych ludzi zarządzających pieniędzmi, a także posiadających je w kulturze Zachodu, traktowano od wieków z tradycyjną nieufnością, a nawet niechęcią – przyznaje Ferguson. Było tak z trzech powodów. Po pierwsze, wielkie pieniądze zawsze łączyły się ze skandalami i kryzysami finansowymi. Ostatnie załamanie – to sprzed dwóch lat – jest najświeższym przykładem masowej utraty zaufania społeczeństw do instytucji pieniądza. Po drugie, kryzysy i spektakularne plajty miały to do siebie, że sprawiały wrażenie, jakby pieniądze były raczej wieczną przyczyną biedy, a nie bogactwa czy dostatku. Wreszcie obracanie pieniędzmi często korespondowało z przynależnością do religijnych i etnicznych mniejszości, które zajmowały się lichwiarstwem, ponieważ nie mogły one posiadać ziemi ani sprawować publicznych urzędów (jednym z najwcześniejszych literackich dokumentów tej niechęci jest "Kupiec wenecki" Wiliama Szekspira).
Niezależnie od owej antypatii pieniądz jest w ujęciu autora "Imperium" czynnikiem niezbędnym do rzetelnego opisu historii świata. Jego istnienie oraz ingerencje miały i mają olbrzymi wpływ na polityczny i społeczny kształt krajów, w których żyjemy. Dotyczy to również ostatniej dekady, podczas której obserwowaliśmy najpierw gwałtowny wzrost potęgi Stanów Zjednoczonych, wraz z rozpowszechnionymi przez nie narzędziami finansowymi (np. tak zwane fundusze hedgingowe), a następnie – argumentuje brytyjski historyk – stopniowe zmniejszanie się zarówno wpływu USA, jak i owych narzędzi. Ferguson, który zasłynął jako autor sformułowania na temat Ameryki, iż jest to kolos na glinianych nogach, przewiduje, że ostatecznie, na skutek kolejnych kryzysów, to właśnie rynek zabije owo światowe mocarstwo.
Wybitny badacz społeczny początku XX wieku Georg Simmel pisał, że istotą socjologii jest branie na warsztat codziennych, oczywistych zjawisk społecznych i czynienie ich zaskakującymi, ciekawymi, słowem – zgłębianie ich. Proponował, by rozglądać się wokół siebie i wybierać tematy bliskie życiu: sposoby jedzenia, ubierania się czy wyrażania potrzeby towarzyskości. Pisał o nich fascynujące eseje, sprawiając, że czytelnik – również dziś – po lekturze patrzy na owe zjawiska całkiem inaczej.
Ferguson dokonuje tej samej sztuki. To, że wszyscy używamy pieniędzy, wydaje nam się dziś tak naturalne, jakby istnienie papierowych czy elektronicznych środków płatniczych należało do sfery ludzkiej biologii. "Potęga pieniądza" likwiduje tę iluzję. Pieniądze jako niezbędny element naszego świata rozpoczynają własną opowieść.
POTĘGA PIENIĄDZA. FINANSOWA HISTORIA ŚWIATA | Niall Ferguson | przeł. Tomasz Kunz | Wydawnictwo Literackie 2010 | 49,90 PLN ● ● ● ● ●