Podczas swojej podróży Gardocki wraz z towarzyszami (narzeczoną Anią i przyjacielem Kubą) spędził kilka miesięcy w Stanach Zjednoczonych, gdzie cała trójka łączyła przyjemne z pożytecznym. By móc pozwolić sobie na zgłębianie zakamarków tego wielkieg kraju podróżnicy przez kilka tygodni pracowali w turystycznej miejscowości nad jeziorem Tahoe.
Po tym, jak udało im się zarobić pieniądze na podróż, wyruszyli w trasę po najpiękniejszych parkach narodowych i największych miastach Ameryki.

Reklama

Dlaczego do Nowego Jorku przylgnęła nazwa Big Apple? Jakie sztuczki stosują kasyna w Las Vegas by nakłonić swoich klientów do grania? Czym charakteryzuje się nałogowy hazardzista? Czy naprawdę nikomu nie udało się uciec z legendarnego Alcatraz? "Oczy Wuja Sama" aż kipią od tego typu smaczków, dzięki którym książka wciąga czytelnika niemal od pierwszej strony.

Podróżnicy odwiedzają najstarszy czynny od 160 lat Saloon, Dolinę Śmierci, czyli jedno z najmnij przyjaznych człowiekowi miejsc na Ziemi, pełne kiczu i przepychu Las Vegas, huczący Manhattan, piękne okolice jeziora Tahoe i przede wszystkim, najpiękniejsze amerykańskie parki narodowe. Yellowstone, Yosemite, Death Valley, Arches National Park i Bryce Canyon i Zion są tym elementem podróży, który nie tylko w autorze, ale i w czytelniku budzi największy zachwyt dzięki obrazowym opisom i pięknym fotografiom zamieszczonym w książce.

Reportaż Gardockiego jest dość przewrotny, ale może dzięki temu wydaje się bardziej wiarygodny. W książce pełno jest zachwytów nad pięknem amerykańskiej przyrody, życzliwością napotkanych ludzi, ale nie brakuje także krytyki i opisów tej mniej kolorowej Ameryki. Autor w swojej relacji nie ukrywa tego, że obok pocztówkowego wręcz piękna Stany Zjednoczone mają również drugie oblicze w postaci bezdomnych śpiących na ulicach pięknego San Francisco, hazardzistów snujących się niczym cienie po kasynach Las Vegas czy niechlubnej historii w postaci masakrowania indiańskich plemion.

W relacji Gardockiego widać wyraźne inspiracje ksiażką Waldemara Łysiaka „Asfaltowy Saloon”, w której pisarz zawarł reportaż ze swojej podróży po Stanach Zjednoczonych. Gardocki nie tylko odwiedza niektóre z miejsc opisanych przez Łysiaka (chociażby pomnik Indianina Crazy Horse'a autorstwa Polaka Korczaka Ziółkowskiego), ale także często przytacza słowa pisarza oraz jego refleksje na temat Ameryki.

Dużym walorem książki "Oczy Wuja Sama" jest ogromna ilość fotografii ilustrująca większość opisywanych miejsc autorstwa samego Gardockiego bądź towarzyszy jego podróży.

Książka Bartosza Gardockiego wciąga i pozwala poznać różne oblicza Ameryki. To obowiązkowa lektura nie tylko dla tych, których fascynuje różnorodność kraju jakim są Stany Zjednoczone i którym tego typu publikacji nie trzeba polecać bowiem pochłaniają wszystko co na temat USA pokazuje się na rynku. Ta książka spodoba się także sceptykom, którzy mawiają, że nigdy w życiu nie chcieliby odwiedzić ojczyzny Wuja Sama bowiem gardzą wszystkim co amerykańskie. Bo jak stwierdził sam autor już na stepie do swojej książki Dla prawdziwego podróżnika nie ma miejsc nieciekawych.

Reklama



Książka Bartosza Gardockiego "Oczy Wuja Sama" ukazała się nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.

Media