Pierwszą opowieść z serii "Millennium" szwedzki pisarz i dziennikarz śledczy David Lagercrantz napisał w 2015 r. Jego "Co nas nie zabije" ukazało się 11 lat po śmierci Stiega Larssona, pisarza, który wymyślił dziennikarza Mikaela Blomkvista i hakerkę Lisbeth Salander. Larsson nie doczekał ogromnego sukcesu swoich książek. Zmarł rok przed ukazaniem się pierwszego tomu, "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet".

Reklama

Książka odniosła ogromny sukces, autor otrzymał pośmiertnie kilka nagród literackich (m.in. "Szklany klucz" dla najlepszą powieść kryminalnej autora z krajów nordyckich), na jej podstawie powstały dwa filmy (jeden z nich wyreżyserował David Fincher).

Rok później ukazała się kolejna część, "Dziewczyna, która igrała z ogniem", a w 2007 r. trzecia autorstwa Larssona, "Zamek z piasku, który runął". Razem z kontynuacjami autorstwa Davida Lagercrantza saga sprzedała się już w ponad 100 milionach egzemplarzy.

Lagercrantz napisał pierwszą książkę cyklu "Millennium" 9 lat po ukazaniu się ostatniej części autorstwa Larssona.

Marcin Zwierzchowski, publicysta "Polityki", który rozmawiał z Lagercrantzem, powiedział PAP, że autor kontynuacji czuł ogromną presję. - Lagercrantz mówił, że musiał sam siebie przekonywać, że nie powinien "ścigać się" z Larssonem, co objawiało się choćby w chęci dorównania poprzednikowi objętością książki. Z pewnością miał wsparcie wydawcy, bo to jego zaproszono do projektu, więc można zakładać, że dbał o niego sztab ludzi, no i sam fakt, że to nie twój wymysł i twoja rozbujała ambicja, ale wiara kogoś, że ty jesteś najlepszą osobą do wykonania tego zdania - to z pewnością było budujące. Ale też Lagercrantz nie był autorem znikąd, choćby biografia Ibrahimovicia musiała również być czymś szalenie wyczekiwanym i drobiazgowo ocenianym. Miał więc doświadczenie w radzeniu sobie z presją – powiedział Zwierzchowski.

Reklama

Biografia znakomitego piłkarza Zlatana Ibrahimovicia "Ja, Ibra" autorstwa Lagercrantza w pierwsze sześć tygodni sprzedaży w Szwecji rozeszła się w ponad pół milionowym nakładzie, co było najlepszym wynikiem sprzedaży książek w historii kraju Astrid Lindgren. Przetłumaczono ją na ponad 30 języków.

W wywiadach Lagercrantz wspominał, że kiedy po sukcesie "Ja, Ibra" dostał propozycję kontynuacji sagi "Millennium", musiał powziąć szczególne środki ostrożności. Wydawca chciał jak najdłużej utrzymać w tajemnicy fakt, że powstanie kontynuacja dzieła Larssona. Lagercrantz pisał używając komputera bez dostępu do internetu.

Reklama

Było warto, bo pierwsza książka Lagercrantza o przygodach Blomkvista i Salander odniosła sukces, sprzedała się w kilku milionach egzemplarzy. Druga część napisana przez Lagercrantza też sprzedawała się znakomicie.

Zwierzchowski podkreśla, że siłą tych książek, tak jak publikacji Larssona, jest fakt, że mocno zaakcentowane są w nich wątki społeczne, tematy na czasie. Przy pierwszej powieści chodziło o szpiegostwo internetowe, przy drugiej o imigrantów, w trzeciej pojawia się hejt i jego konsekwencje oraz komercjalizacja turystyki górskiej i przemoc wobec kobiet.

- To siła dobrego współczesnego kryminału. Kiepskie kryminały epatują przemocą, grozą i oferują nam kolejne wariacje bohatera chandlerowskiego. Dobre kryminały - co widać i w Polsce - to te momentami nieodróżnialne od dobrych powieści obyczajowych. Im bliższe nam są te historie, a więc im więcej rozpoznajemy w nich rzeczy, które nas otaczają na co dzień, tym bardziej dotyka nas groza zbrodni, bo to wydarza się tuż obok, ludziom takim jak my – zauważył Zwierzchowski.

Siłą serii "Millennium" są też główni bohaterowie. - Tu zwłaszcza Lisbeth wiedzie prym - to idealna bohaterka naszych czasów, silna postać kobieca – stwierdza.

Z kolei "Mikael to typ postaci dość popularny w kryminałach czy thrillerach. Doświadczony, z kodeksem, profesjonalista, który wiele widział, ale któremu wciąż się chce. Ważne są te obie postaci, ale też chemia między nimi, punkty styku, w których iskrzy" - powiedział.

- Największą wartością "Millennium" zawsze była jednak wrażliwość społeczna, pisanie nie dla eskapizmu czy epatowania brutalnością, ale podpięcie się pod realne problemy. Larsson pokazał, że nawet kraj pozornie tak krystalicznie czysty jak Szwecja ma swoje demony - i nie bał się o tym pisać - dodał.

Skąd popularność skandynawskich kryminałów w Szwecji, ale też na świecie? Tomasz Walat w swoim tekście w "Polityce" pisał: "Czytanie powieści kryminalnych, najchętniej w hamaku we własnym ogrodzie – jak zauważa tutejsza popołudniówka Expressen – jest w Szwecji ulubionym zajęciem urlopowym. A z 10 książek wypożyczanych na lato w bibliotekach aż 9 to kryminały”.

"W Szwecji działa ponad 300 profesjonalnych wydawnictw regularnie produkujących książki. Na liście autorów powieści kryminalnych widnieje ponad 150 nazwisk" – zauważa autor.

Za ojców sukcesu tamtejszych kryminałów uważa się Maj Sjowall i Pera Wahloo, którzy w latach 1965–75 napisali 10 książek o komisarzu Martinie Becku. Na ich podstawie powstały filmy kinowe i seriale.

Walat przytacza słowa Pera Hellgrena, reportera i wykładowcy literatury ze sztokholmskiej wyższej uczelni Sodertorn, który w książce "Droga do nowej powieści kryminalnej" pisał: "Sjowall i Wahloo byli pierwszymi, którzy w latach 70. przebili się na wielkie światowe rynki, niemiecki i amerykański. Otworzyli w ten sposób przestrzeń dla wielu innych Szwedów, takich jak Henning Mankell i Stieg Larsson, wymieniając autorów, którzy pisali w tej samej krytycznej społecznie tradycji jak oni".

Z kolei David Lagercrantz, w wywiadzie dla "The Guardian" zauważa, że tradycja nordyckiego noir wywodzi się ze starej Szwecji. Z czasów, kiedy jej mieszkańcy czuli się bezpiecznie i tylko wyobrażali sobie mroczne sytuacje. - Teraz Szwecja jest inna. Społeczeństwo się polaryzuje finansowo, bogaci się bogacą jeszcze bardziej, a biedni stają jeszcze biedniejsi. Z drugiej strony społeczeństwo dzieli się na część tolerancyjną i część, która nie patrzy przychylnie na mniejszości. Czuć napięcie i zazdrość – powiedział Lagercrantz.

Jego, jak zapowiada, finalna część sagi "Millennium", "Ta, która musi umrzeć", zbiera mieszane recenzje. Dziennikarz "The Washington Post" ubolewa, że tak mało jest w książce fizycznej obecności Lisbeth Salander, a to przecież fascynująca postać. Intryga wije się w nieco irytujący sposób, choć jak podkreśla krytyk, wszystkie wątki się dopinają.

Z kolei recenzent "The Guardian" podkreśla, że jednym z najbardziej intrygujących wątków jest ten związany z feralną wyprawą na Mount Everest.

Akcja "Ta, która musi umrzeć" zaczyna się w Sztokholmie. W centrum szwedzkiej stolicy zostaje znalezione ciało bezdomnego. W kieszeni miał kartkę z numerem telefonu do Mikaela Blomkvista. Bezdomny miał przed śmiercią wspominać szwedzkiego ministra obrony. Lisbeth przebywa w tym czasie w Moskwie, gdzie chce wyrównać rachunki ze swoją siostrą Camillą. Blomkvist próbuje się z nią skontaktować. Niechętnie rozpoczyna śledztwo.

"Ta, która musi umrzeć" ukazała się nakładem wydawnictwa Czarna Owca.