Dopiero w latach 90. zaczęto wydawać w Rosji książki zmarłego w 1950 r. pisarza. Wywołały zachwyt i doczekały się porównań z Kafką czy Borgesem. Ale ciągle brakowało zaginionej spuścizny, którą jego żona wywiozła z Moskwy. I dopiero cztery lata temu przypadkowo w Kijowie odkryto pełne archiwum, a w nim brakujące ogniwa twórczości i biografii.
Pisarz pochodził z polskiej rodziny właśnie z okolic Kijowa i w 1922 r. trafił z rodziną do Moskwy. Skusił go dobry klimat dla sztuki awangardowej, który skończył się, kiedy nastały lata stalinowskiego terroru. Krzyżanowski stał się znany w środowisku artystycznym, chociaż niemal nic nie publikował. Żył z przekładów polskiej literatury i z pisania scenariuszy. Nie miał szans na wydanie za życia jakiejkolwiek książki, pisał więc do szuflady i pozostawił spory dorobek: filozoficzne eseje, szkice o teatrze, powieści i nowelistykę.
O Krzyżanowskim zwykło się pisać, że absurd i groteska służą mu przede wszystkim do obnażania absurdów sowieckiej rzeczywistości. Gdyby to było jedyna ciekawa rzecz w tej prozie - nie warto byłoby dziś jej czytać. Ważniejsze wydaje się to, że Krzyżanowski pozostaje pisarzem potrafiącym wzbudzić niepokój. Na wielu poziomach. Tworzy mroczną rzeczywistość, która nie ma wyraźnych konturów, jak w opowiadaniu"Kubaturat". Pod wpływem tytułowej mikstury ośmiometrowy pokoik rozszerza się w nieskończoność. To oczywiście żart z realiów mieszkaniowych, ale przesiąknięty grozą egzystencjalną. Niepokoją też jego postaci - kukły, żywe trupy, fantomy. Takie jak ów dziwoląg z opowiadania"Fantom", ludzki płód, który ożył i wyszedł z formaliny. Niezauważony przetrwał wojenną zawieruchę w suterenie uniwersytetu, gdzie początkowo pędził żywot w słoju. To opowiadanie może być metaforą fantomowego, pozornego życia, ale nie musi. Bowiem u Krzyżanowskiego najciekawsze są nie tyle punkty dojścia, ale sama narracja. Najbardziej niepokoi zaś język. W kilku miejscach jego porównania czy metafory są mistrzowskie:"Wieszając palto, pociągnął jego poły, jakby dokonywał kaźni przez powieszenie".
Nie wszystkie opowiadania z nowego zbioru są równie udane. Czasami układają się w zbyt czytelną metaforę, a czasem zbytnio mylą tropy. Widać, że Krzyżanowski nie jest nowym Gogolem czy Kafką. Potrafił jednak w języku stworzyć sugestywny świat. Taki, który nie daje spokoju nawet po zamknięciu książki.
Most przez Styks
Zygmunt Krzyżanowski, przeł. Hanna Karpińska, Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska, PIW 2008