Po przeczytaniu "Kebabistanu” musiałem zjeść kebaba. Dużo ich spożyłeś, pisząc książkę o polskim fenomenie tego dania?
Dużo za dużo. I ani razu nie wziąłem małego, zawsze zamawiałem te największe. A bywało, że brałem nawet dwa. Przecież celowo podróżowałem po barach z kebabem rozsianych po całej Polsce, więc co innego miałem jeść? Ale odkąd skończyłem pisać książkę, niemal nie tykam mięsa. Ostatnio na miasto wyciągnął mnie kolega, bo teraz dużo osób chce ze mną zjeść kebsa.
A w ramach obowiązków służbowych zjadłeś metrowego kebaba w radzymińskim Kebab Relax?
Nie, jego przygotowuje się tylko na zawody. Ale i tak bym się nie podjął. Nie poradził sobie z nim nawet Hardkorowy Koksu, strongman i zawodnik MMA Robert Burneika. Podołała mu jedna osoba – taki niepozorny chłopak, który jeździ po kraju i startuje w tego typu zawodach. W Relax Kebab byłem nakręcony na pierogi z kebabem, które akurat wprowadzał do oferty właściciel knajpy Irakijczyk Ghanni. Kuchnia fusion w pełnej krasie. Ten bar z Radzymina to jedna z najsłynniejszych polskich kebabowni: 85 tys. polubień na FB, w ofercie weselny bukiet z kebaba, tort kebabowy czy kebab w czekoladzie.